Rozdział 5

~ Louis ~
            Dochodziła już szósta, kiedy wychodziłem z biblioteki. Na zewnątrz było bardzo zimno, dlatego opatuliłem się szczelniej szalikiem i szybkim krokiem ruszyłem w stronę dziedzińca, kierując się w stronę ulicy, aby wrócić do domu. Kiedy stanąłem na krańcu dziedzińca, dostrzegłem drobną postać siedzącą przy jednej z ławek.
            Marszcząc brwi, starając się zachować jak najciszej, zrobiłem kilka kroków do przodu, nie potrafiąc powstrzymać rodzącej się we mniej ciekawości. Kiedy byłem trochę bliżej, dostrzegłem kosmyki jasnych włosów i pełne, blade usta. Alison. Mimo półmroku, który tu panował, nie pomyliłbym jej z nikim innym.
            Obserwowałem ją, stojąc nieruchomo. Kiedy dziewczyna uniosła delikatnie głowę do góry, moje serce podeszło mi do gardła. Alison nie zauważyła mnie jednak, ponieważ jej wzrok był nieobecny. Zauważyłem, że ma mokrą od łez twarz, a z jej zielononiebieskich oczu wypływa kolejna porcja słonej cieszy. Ramiona blondynki drżały i zastanawiałem się, czy to z zimna, czy też od płaczu. Na ten widok coś ścisnęło moje serce. Zdziwiony tym uczuciem, zmarszczyłem brwi.
            Dotychczas ta dziewczyna mnie irytowała, była zbyt natarczywa, jednak w miarę sympatyczna. No ale przecież nie jesteś dupkiem obojętnym na ludzkie cierpienie, Tomlinson – powiedziałem do siebie w myślach.
            Zrozumiałem, że Alison pochyla się do przodu, a głowę ma pochyloną, ponieważ cały czas coś rysowała. Rysunek był chyba gotowy, bo dziewczyna wzięła go do ręki, patrząc na niego przez chwilę. Nawet z tej odległości zdołałem dostrzec, że jej oddech przyspieszył. Z piersi dziewczyny wydobył się kolejny szloch. Wtedy zrobiła coś, co jednocześnie mnie zaskoczyło i przeraziło.
            Z kieszeni płaszcza wyciągnęła zapalniczkę i nie wahając się ani chwili, podpaliła rysunek. Z przerażeniem obserwowałem jak papier zostanie wchłonięty przed powiększający się płomień, który niebezpiecznie szybko zbliżał się do palców Alison, która zdawała się nie zwracać na to uwagi. Kiedy jej twarz była oświetlona przez płomień, dostrzegłem w jak kiepskim stanie była.
            Nie mogłem czekać ani chwili dłużej, dlatego biegiem ruszyłem w stronę dziewczyny i kiedy znalazłem się przy niej, szarpnąłem ją za rękę na tyle mocno, że płonąca kartka papieru wyleciała jej z dłoni i spadła na ziemię.  Płomień zgasł, wokół zapanowała ciemność. Przez chwilę Alison siedziała nieruchomo, trzymana przez silny uścisk moich dłoni. Dopiero po kilku długich sekundach zaczęła się szarpać, gorączkowo szepcząc pod nosem.
            - Puść mnie! Puść mnie, błagam.
            - Uspokój się, Alison – powiedziałem cicho, chwytając ją za dłonie.  Na ten gest, dziewczyna spojrzała mi prosto w twarz, a ja przeraziłem się bladością jej skóry i bólem, który był w wszechobecny w jej oczach.
            - Louis… - szepnęła, mrugając kilkakrotnie, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę, kim jestem.
            - Jesteś zmarznięta. Chodź, zabiorę cię do domu – powiedziałem miękko, posyłając jej ciepły uśmiech, starając się zachować spokój. Jeśli mam być szczery, to serce waliło mi jak młot, byłem kompletnie przerażony i zdezorientowany tą sytuacją.
            - Nie potrzebuję twojej pomocy! – powiedziała głośno, zaciskając usta w wąską linię. - Zo-zostaw mnie w spokoju – wyjąkała, znów zaczynając się szarpać. – Błagam… - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałem.
            Nagle przestała stawiać jakikolwiek opór, a oczy  Alison się przymknęły. Jej ciało opadło na moje i zrozumiałem, że najprawdopodobniej zemdlała. Podtrzymując ją, pospiesznie wrzuciłem wszystkie jej rzeczy do jej torby i wziąłem blondynkę na ręce, ruszając w stronę ulicy, aby złapać taksówkę.
 
              Obudziłam się, czując blade promienie słońca na mojej twarzy. Przejechałam dłonią po materiale pościeli, a następnie wzięłam głęboki oddech, wąchając ją. Zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam obcy zapach. Z szybko bijącym sercem podniosłam się delikatnie, rozglądając się po pomieszczeniu. Byłam w zwykłej, niewyróżniającej się sypialni.
            Usiadłam na brzegu łóżka i zauważyłam, że mam na sobie wczorajsze obrania. W gardle mnie suszyło i co chwila miałam zawroty głowy, które się nasiliły, kiedy wstałam z łóżka. Musiałam podeprzeć się ściany naprzeciwko, aby nie upaść na ziemię. Biorąc głęboki oddech i przymykając oczy, niepewnie ruszyłam ku drzwi. Były uchylone, więc bez wydawania najmniejszego dźwięku wyszłam z pokoju, ruszając małym korytarzem przed siebie. Rozglądałam się na boki, dopóki nie doszłam do salonu połączonego z kuchnią, gdzie ujrzałam nikogo innego jak… Louisa.
            Uniosłam wysoko brwi ze zdziwienia, obserwując chłopaka, który składał koc leżący na kanapie w kostkę, a następnie odwraca się w moją stronę, zastygając w bezruchu, patrząc na mnie. Przez chwile wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu, aż w końcu powiedziałam:
            - Uhm, co ja tutaj robię? – spytałam marszcząc brwi.
            - Nie pamiętasz? – spytał zdziwiony Louis, ruszając w stronę kuchni. Podążyłam za nim, intensywnie myśląc. Dopiero po chwili zaczęły do mnie docierać fragmenty wczorajszego wieczoru.
            - O mój Boże, tak bardzo cię przepraszam, Louis – wyszeptałam, czując łzy zbierające się pod powiekami. Zaczęłam gorączkowo kręcąc głową, oddychając szybko.
            - Jest w porządku, Alison – powiedział miękko, kładąc mi dłoń na ramieniu.
            - Nie rozumiem, jeszcze kilka dni mnie nienawidziłeś, a teraz tak po prostu mi pomagasz – powiedziałam, wzdychając ciężko, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
            - Nigdy cię nienawidziłem– odpowiedział, a ja w jego głosie wyczułam całkowitą szczerość. – Po prostu… Kiedy wczoraj cię zobaczyłem, poczułem, że muszę ci pomóc.
            - Nie powinieneś mnie widzieć w takim stanie – szepnęłam.
            - Ale widziałem. I to było… Zaskakujące i szokujące. Zupełnie inne od twojego codziennego stylu bycia. Co się stało? – spytał niepewnym głosem Louis, na co ja zagryzłam wargę i przeczesałam dłonią włosy.
            - Może pewnego dnia ci o tym opowiem, kiedy będę gotowa – odpowiedziałam posyłając mu blady uśmiech.
            - W porządku – pokiwał głową.  – Jesteś głodna? – spytał, na co ja pokiwałam głową. – Mogą być tosty? – ponownie pokiwałam głową.
            Kiedy śniadanie było gotowe, Louis postawił przede mną talerz i usiadł na krześle przy stole, naprzeciwko mnie.
            - Wiem, że nie zaczęliśmy najlepiej, dlatego chciałbym to naprawić. Możemy zacząć od początku? – spytał nieśmiało Louis, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Tego się nie spodziewałam. Mimowolnie na moje usta wpłynął uśmiech.
            - O niczym innym nie marzę – powiedziałam wciąż się uśmiechając.
            - A, tak w ogóle, to możesz zostać tutaj tak długo jak tylko chcesz. To dobra okazja, aby lepiej się poznać, nie sądzisz? – zaproponował.
            Przez długą chwile wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami, wciąż przetrawiając w głowie nagłą zmianę jego decyzji. Jeszcze Kilka dni temu pałał do mnie niechęcią, a teraz jest dla mnie taki miły. Ciężko za nim nadążyć.
            - Nie, nie będę ci się narzucać – powiedziałam.
            - Przestań, nie narzucasz się. Przyda mi się jakieś towarzystwo…
            Zagryzłam wargę i westchnęłam głęboko.
            - W porządku, ale jeśli będziesz miał mnie dość, powiedz to.
            - O to się nie bój, ale w porządku, jak będę miał cię dość, powiem ci to – zapewnił z rozbawieniem w głosie.
 
            Alison mieszkała u mnie trzeci dzień. Szczerze mówiąc, trochę się pogubiłem. Dziewczyna z dnia na dzień  zachowywała się coraz dziwniej. Po tym, jak powiedziałem jej, że może zostać u mnie ile tylko chce, udała się na uczelnię. Kiedy wróciła, zauważyłem, że ma ze sobą niewielką torbę. Musiała wstąpić do swojego mieszkania po jakieś rzeczy. Pokazałem jej własną sypialnię, a ona podziękowała mi uśmiechem i powiedziała:
            - Dziękuję za wszystko, Louis. Wybacz, ale jestem strasznie zmęczona. Wezmę szybki prysznic i pójdę spać, jeśli nie masz nic przeciwko – powiedziała nieśmiało, zerkając na mnie. Pokręciłem przecząco głową i powiedziałem:
            - Rozumiem. Łazienka jest na prawo, drugie drzwi.
            - Dzięki – odpowiedziała a ja posłałem jej ostatni uśmiech i wyszedłem z pokoju, mając zamiar zająć się własnymi sprawami.
            To była ostatnia, dłuższa rozmowa jaką z nią odbyłem. Jej zachowanie zaczynało mnie niepokoić, żeby nie powiedzieć, przerażać. Wiedziałem, że Alison ma jakieś problemy, na temat których milczy. Jednak nie zdawałem sobie sprawy, że  sięgają one aż tak głęboko.
            Nie chciałem na nią naciskać. W końcu ledwo mnie znała. Fakt, że zamieszkała ze mną, byłość dziwny i nietypowy. Dobra, cholernie dziwny i nietypowy. Jednak nie potrafiłem powstrzymać dziwnego uczucia, które się we mnie pojawiło, kiedy zobaczyłem ją na tym dziedzińcu. Wydawała się taka krucha, słaba i bezbronna. Chciałem być jej osłoną, zagwarantować pomoc i poznać jej historię. Mam nadzieję, że Alison zaufa mi pewnego dnia na tyle, aby mi o tym opowiedzieć.
            Chwilami odnoszę wrażenie, że oboje jesteśmy złamanymi duszami, skrzywdzonymi w przeszłości, potrzebujące pomocy. Może nie przez przypadek Alison pojawiła się na mojej drodze? Może to ona jest osobą, która mi pomoże? Może ja jestem osobą, która pomoże jej?
            Odkąd się wprowadziła, czułem się w dziwny sposób lepiej. Nie czułem takiego chłodu, ani osamotnienia. Przestrzeń wokół mnie i pustka, którą odczuwałem, w pewnym stopniu się wypełniła. Nawet jeśli Alison odzywała się do mnie krótkimi, nic nieznaczącymi zdaniami. Miałem jedynie nadzieję, że to niebawem się zmieni, ponieważ niepokój, który odczuwałem związany z jej zachowaniem, doskwierał mi cały czas.
            Westchnąłem głęboko, przewracając się z boku na bok na łóżku. Od godziny próbowałem zasnąć, jednak natłok myśli mi na to nie pozwalał.  Martwiłem się, czy z Alison jest wszystko w porządku. Jęknąłem cicho i usiadłem na brzegu łóżka, przecierając dłonią twarz.
            - Niech to szlag – przekląłem pod nosem, wstając. Na placach wyszedłem z pokoju, nie wydając najmniejszego dźwięku. Przeszedłem kilka metrów, stając pod drzwiami do sypialni dziewczyny.
            Zastygłem w bezruchu, nasłuchując dźwięków zza drzwi. Jednak nic nie usłyszałem. Cisza. Przygryzając wargę, z walącym sercem nacisnąłem powoli klamkę, starając zachować się jak najciszej. Odkąd Alison tu zamieszkała, nie miałem okazji tu wejść, dlatego zaskoczył mnie widok wielu kartek walających się po podłodze. Przez półmrok panujący tutaj, nie zdołałem zobaczyć co przedstawiają.
            Jednak dzięki światłom dochodzącym z ulicy, które oświetlały sylwetkę Alison, która leżała na łóżku, udało mi się stwierdzić, że dziewczyna śpi spokojnym snem. Nieświadomie wypuściłem powietrze z płuc. Byłem zdziwiony, że cały czas je wstrzymywałem. Oddech Alison był równy, a na jej twarzy malował się spokój.
            Ogarnięty poczuciem ulgi, zamknąłem a sobą drzwi i równie cicho, wróciłem do swojej sypialni. Położyłem się na łóżku, teraz już czując się dużo spokojniej. Nawet nie wiem kiedy, ogarnęła mnie senność, a moje powieki stały się coraz cięższe. W końcu poczułem jak ogarnia mnie upragniony sen.
            Przebudziłem się gwałtownie, zdezorientowany przeszukując łóżko w poszukiwaniu telefonu. Kiedy odnalazłem urządzenie, zegarek na wyświetlaczu wskazywał kilka minut po drugiej. Kiedy zamierzałem znów położyć głowę na wygodnej poduszce, usłyszałem dźwięk, który momentalnie sprawił, że zastygłem w bezruchu, a moje serce przyspieszyło swój rytm.
            Krzyk, a następnie jęk i głośny płacz. Wszystkie te dźwięki były tłumione przez ścianę, jednak doskonale je słyszałem. Z szeroko otwartymi oczami zerwałem się z łóżka i pobiegłem w stronę sypialni Alison i tym razem nie siliłem się na to, aby zachować ciszę. Stanąłem na progu, gwałtownym otworzeniem drzwi wzburzając leżące na ziemi kartki w powietrze.
            Alison wciąż leżała na łóżku, twarzą do poduszki, zaciskając pięści na prześcieradle, co chwila rzucając się na materacu i wydając z siebie stłumione odgłosy. Przestraszony nie na żarty, powoli zbliżyłem się w jej stronę. Jasnowłosa zaszlochała, mówiąc coś, czego nie zdołałem zrozumieć. 
            Położyłem dłonie na jej ramionach, a na ten nagły gest, dziewczyna gwałtownie uniosła głowę, patrząc się na mnie ze strachem w oczach i urwanym oddechem wydostającym się z jej ust. Podniosła się do pozycji siedzącej i drżąc na całym ciele, odsunęła się jak najdalej ode mnie.
            - Alison, cii, wszystko w porządku – wyszeptałem, przysiadając na brzegu łóżka i odgarniając mokre od płaczu włosy z jej zaczerwienionej twarzy. Dziewczyna utkwiła we mnie nieprzytomne spojrzenie i dopiero po dłuższej chwili powiedziała:
            - Louis… - jej głos był tak zachrypnięty i cichy, że gdyby nie cisza panująca w koło, nie usłyszałbym jej.
            - Jestem tutaj, Ali – szepnąłem, przybliżając się do niej i obejmując jej drobne ciało ramionami. Poczułem jak dziewczyna przybliża się do mnie, obejmując mnie dłońmi w pasie. Jej uścisk był zaskakująco silny. Po chwili jej ciało znów zaczęło się trząść a dziewczyna drżącyInfm głosem wyjąkała:
            - Nie pozwól mu, Louis. Błagam, nie zostawiaj mnie – wyszeptała, chowając twarz w mojej piersi. Nie rozumiałem sensu jej słów, jednak jedyne co zrobiłem, to objąłem ją mocniej i wyszeptałem:
            - Obiecuję. Nie zostawię cię.

            I od tego momentu wiedziałem, że naprawdę tak będzie. 

Witajcie kochani. Jak wam się podoba ten rozdział? Ja jestem z niego zadowolona. Jest dużo dłuższy niż poprzedni i mam nadzieję, że was zadowoli. Jeśli przeczytałaś, skomentuj, proszę. x Następny rozdział 14 stycznia.
Dla osób, które lubią moją twórczość i nie wiedzą, że mam jeszcze jednego bloga, to zapraszam tutaj na opowiadanie o Liamie: > Infinite Feelings <

26 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak, tak, tak!!! Kocham to! Czekam na następny xx

      Usuń
  2. OMG cudowny rozdział! naprawdę, ich relacja jest dosyć niecodzienna i nie mogę się doczekać, co dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale boski! Tak się cieszę, że Ali i Louis się dogadują i że Lou się nią opiekuje. To takie słodkie, och♥♥

    Już mówiłam, że wspaniale piszesz, ale powiem to jeszcze (pewnie nie ostatni) raz ; Wspaniale piszesz! Hehe:D

    http://liivethemomentt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały rozdział był bardzo przejmujący, ale końcówka wywołała u mnie autentyczne łzy. Fajnie, że mają okazję bliżej się poznać, ale tak jak stwierdził sam Lou, to cholernie dziwne, że Ali u niego zamieszkała.
    Domyślałam się, że dziewczyna może mieć poważne problemy i że psychicznie może nie wytrzymać. Dobrze, że u jej boku pojawił się Tommo. Oby pomogli sobie nawzajem. No i trzymam kciuki żeby dotrzymał obietnicy.
    Z odcinka możesz być dumna, bo ja naprawdę go uwielbiam. Trafiłaś nim wprost do mojego serca.
    Całuję i życzę dużo weny :*
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo. Serio kocham to opowiadanie. Nie moge się doczekać następnego rozdziału~ @love_Larryx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! ;) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co napisać...Tyle emocji na raz.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Życzę powodzenia w pisaniu xx
    + dodaje do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się co będzie dalej! Życzę weny, uwielbiam twoje opowiadanie <33 @Wika_loves1D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kompletnie nie mam czasu na skomentowanie całego rozdziału, jednak chcę żebyś wiedziała, że przeczytalam i bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział! Podoba mi się to, że Louis jest taki opiekuńczy wobec Alison :). Z niecierpliwością czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest naprawdę świetny. Równie mocno, jak Tommo, zdziwiłam się, kiedy Ali postanowiła u niego zamieszkać. Bądź co bądź, wydawało się to ogromnie dziwne. Ale widać, że decyzja Alison może pomóc jej w uporaniu się z wewnętrznymi demonami. Nie mam pojęcia co ją dręczy, co ją boli, co skłania ją do wybuchów płaczu, przez co, a może przez kogo nie może do końca normalnie funkcjonować, jednak jestem pewna, że z czasem pan Tomlinson jej pomoże. Oboje zaczną być dla siebie oparciem, prawda? Rozdział był naprawdę emocjonalny i wzruszający. Póki co, jest moim faworytem i z pewnością zapamiętam go na długo.
    Pozdrawiam ciepło.
    @_luvmyboobear

    OdpowiedzUsuń
  12. omg jejku tak lekko piszesz, że wspaniale się czyta. Moim zdaniem Louis jest straasznie słodki, tak samo jak Alison. Genialnie ich przedstawiłaś. Louis stara sie chyba zapomnieć o Victorii, a to, że jest opiekuńczy wobec Alison jest fesdjxcnm. Zastanawiam się tylko czym są te "demony przeszłości" :). Fanfiction jest piękne i na pewno zostanę tu do końca.
    pozdrawiam, @stylzcat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział <3 Chcę już 14 stycznia :) nie mogę doczekać się następnego rozdziału :p życzę weny x
    @JuliaKlove1D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten rozdział totalnie rozłożył mnie na łopatki. Nie wiem, co Alison ukrywa, ale to musi być coś naprawdę strasznego i bolesnego. Zresztą w swoim ostatnim zdaniu użyła "mu", dlatego musi chodzić o jakiegoś mężczyznę. Może ją skrzywdził? Naprawdę, jestem bardzo ciekawa tego właśnie wątku. Zdziwiłam się trochę, kiedy Louis zaproponował Alison wspólne mieszkanie. Rozumiem, że chciał jej pomóc, ale przecież oni w ogóle się nie znają. Mam co do tego sprzeczne odczucia, jednak jak pomyślę sobie o tej nocnej histerii, to myślę, że dobrze się stało. No nic, czekam na rozdział następny. Pozdrawiam i życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, niezłe! Wprawdzie totalnie nie rozumiem co ona rysuje, ale mam nadzieję że to się wyjaśni! Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  16. omg omg! nie mam pojęcia od czego zacząć!
    wydaje mi się że Alison rysuje to co ją prześladuje(?) w snach. dlatego podpaliła ten rysunek na ławce. Może Al była molestowana przez ojca? nie wiem, kurde nie mogę się doczekać następnego rozdziału! powodzenia słonko xxx
    @im_A_Fruit

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku super rozdział ^^
    @zerrie__love1

    OdpowiedzUsuń
  18. No ładnie mi tu wyszło tyle zaległości. Planowałam być na bieżąco, a nagle jakimś cudem zrobiło mi się 5 rozdziałów do przeczytania. No, ale nic to. Już jestem i komentarz ułożę "chronologicznie" :D
    Rozdział 2:
    1. Horan po raz pierwszy mnie rozbawił i tym samym zbudował fundamenty mojej wielkiej już sympatii do siebie. Choć pojawił się tylko na moment, zdążył skraść kawałek mojego serca, a mianowicie tekstem: "Faktycznie marnie wyglądasz…" haha. Nie ma to jak szczerość, a w jego wydaniu zabrzmiała ona niezwykle zabawnie, w dodatku wyobraziłam sobie jego minę, kiedy to mówił i tę zmarnowaną Alison.. Mistrz Horan :D
    2. Pierwsza rozmowa Ali i Louisa wyszła trochę dziwnie, a to za sprawą chłopaka. Rozumiem, co go spotkało, rozumiem też, że wciąż nie najlepiej się z tym czuje i jeszcze nie do końca się pozbierał, mimo to mógł być chociaż odrobinkę bardziej powściągliwy i trochę ogarnąć to swoje negatywne nastawienie wobec dziewczyny. Ali nie miała zielonego pojęcia co takiego go trapiło, ba nawet nie wiedziała, że cokolwiek go trapi na dłuższą metę, więc w sumie była Bogu winna i nie zasłużyła sobie na takie chłodne traktowanie. Przynajmniej nie tutaj podczas pierwszego spotkania.

    Rozdział 3:
    1. Determinacja Alison byłaby w porządku, gdyby nie to, że Lou bez owijania w bawełnę, w dość jasny sposób powiedział jej "nie". Dziwne, że dziewczyna nie odczuwa w ogóle tego, że może być dla niego nachalna.
    2. "- Kurwa, niezła chata – powiedział z uznaniem Niall." Tutaj mamy kolejny fragment, który buduje moją miłość do Nialla XD No uwielbiam go. Taki typowy kumpel, nie pierdoli się zbytnio ze słowami, szczerość aż się z niego wylewa. Każda najmniejsza wzmianka o nim przyprawia mnie o uśmiech równie szczery, co jego wypowiedzi :D
    3. "Alkohol lał się strumieniami, na co wskazywała mokra podłoga i nie tylko." A może ktoś załatwił swoje potrzeby fizjologiczne na podłogę? :// Nigdy nic nie wiadomo...
    4. Rozmowa z Danille mnie zdenerwowała, a to dlatego, że Dani poleciała po bandzie. Pierwszy raz widziała Ali na oczy, więc mogła trochę łagodniej do niej podejść albo chociaż postarać się dobrać jakieś inne słowa, które mniej by ją dotknęły, bo to, co powiedziała było po prostu niegrzeczne z jej strony i mimo to, że powiedziała "nie chciałam cię urazić" to i tak świadomie to zrobiła. Nic dziwnego, że Alison miała potem mieszane uczucia wobec niej.

    OdpowiedzUsuń
  19. 5. Początek monologu pijanej Ali do Louisa był naprawdę zabawny, nie ukrywam, że z początku śmiałam się jak głupia. Dalej poszłoby normalnie i w porządku, Lou by się z nią droczył, etc, ale w zaistniałej sytuacji niestety nie bardzo miał na to ochotę i dziewczyna po prostu wydała mu się irytująca. Po jakimś czasie Alison faktycznie była nachalna i troszkę się ośmieszyła, ale mimo wszystko Lou nie musiał tak na nią wskakiwać, tym bardziej, że była ona pijana, a jak wiadomo w stanie upojenia ludzie nie do końca robią to, na co zrobiliby będąc trzeźwymi, dlatego też powinien on był uwzględnić to w ocenie jej zachowania.

    Rozdział 4:
    Ten rozdział był bardzo krótki i doprawdy niewiele się w nim wydarzyło poza następną sceną, która umocniła moją miłość do Irlandczyka, czyli chwila, w której mówi on: "Zluzuj porty, Payne"..... XD Tak bardzo podkreśla jak ogarnięty jest Niall i jak bardzo jest wyluzowany :D

    No i w końcu obecny rozdział, czyli piąty:
    1. Po pierwsze scena z podpaleniem rysunku, na którym jak mniemam był Lou. Dzięki perspektywie chłopaka widzimy, że jednak nie skreślił on tak ostatecznie i do końca dziewczyny. Myślę, że gdyby nie jego nieprzyjemna przeszłość już po incydencie z kawą coś by się między tą dwójką wydarzyło. Sądzę, że Lou po części nie chce się wiązać z nikim nowym, bo wydaje mu się, że gdyby to zrobił w jakimś sensie zdradziłby Veronicę, choć tak naprawdę myślę, że ona chciałaby jego szczęścia i nie miałaby mu tego wcale za złe.
    2. Skąd taka nagła przemiana Louisa po tym jak Ali u niego była? :o Może to dlatego, że z początku uważał Ali za pewną siebie, głupiutką laskę, a kiedy zobaczył ją wtedy, palącą ten rysunek zrozumiał, że w jej malutkim ciałku kryje się ktoś naprawdę wrażliwy, ktoś, kto cierpi z nieznanego mu jeszcze powodu. To ludzkie, że chciał jej pomóc, ale od razu jakoś tak szybko ja do siebie dopuścił :o W ogóle to mega dziwne, że ona tak na lajcie się do niego wprowadziła bez pytania :o Lou mówiąc o tym, że może zostać ile chce, raczej miał na myśli, że dziewczyna może zostać jak długo chce tylko teraz, kiedy akutalnie u niego była, w sensie, że tamtego dnia, a nie tak ogólnie XD No, ale ludzie różnie interpretują słowa :D
    3. Ostatnia rzecz to ostatnia wypowiedź Ali, a mianowicie "Nie pozwól mu, Louis". Czyli za jej problemami stoi KTOŚ, w dodatku ten ktoś jest facetem, ale nie wiadomo jeszcze ile ma lat i co to za typ, zaś najwyraźniej chce zrobić jej krzywdę. Jestem ciekawa o co chodzi :o

    No nic to, życzę weny i czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam, Meadow c:

    OdpowiedzUsuń
  20. genialny rozdział ;)
    ten moment kiedy paliła kartkę, nie do opisania
    jestem strasznie ciekawa kiedy dowiemy się czegoś o przeszłości Alison
    Lou jest słodki, że chce jej pomóc
    czekam na następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj!

    Oj, przeczytałam całość i chciałabym, tak bardzo chciałabym napisać Ci długi komentarz, z wyszczególnieniem wszystkich elementów, które mi się podobały, ale nie mam czasu! "Czas goni nas, goni nas, goni nas. Dogoni w końcu nas!"
    Dlatego pokrótce:

    Podoba mi się koncepcja opowiadania! Dobra koncepcja to zawsze początek, ale wiele ułatwia. Co prawda motyw śmierci ukochanej osoby jako początek opowiadania jest stary jak świat i sama już kilka takich opowiadań napisałam, ale nie mniej jest to świetne medium, bo pozostawia wiele pole do popisu.
    A dlaczego? Proste pytanie, prosta odpowiedź. Bohaterowie. Śmierć jest traumatyczna w każdym wydaniu, ale to jacy bohaterowie są sprawia, jak reagują i jak postępują po takich traumatycznych wydarzeniach.

    Czy Louis jest wystarczająco siny by zaufać na nowo? A może potrzebuje do tego pomocy? Potrzebuje do tego Ali? Czy jej traumatyczne przeżycia udowodnią mu, że nie tylko on cierpi? Czy jej odważna postawa w stosunku do życia, chęć brania go garściami pomimo demonów, które ją nawiedzają zainspiruje go by w końcu przestać rozgrzebywać rany w swoim sercu?

    A może odwrotnie? Będzie jeszcze bardziej się bał, że jeśli pozwoli sobie się w Ali zakochać po jakimś czasie i ją mu Bóg zabierze?

    I właśnie dlatego ten motyw jest taki dobry. Zabawy co nie miara przy rozważaniu możliwości.

    Podoba mi się to, że Ali jest silna, mimo tego co przeszła. Louis przy niej to budyń. A jednak ten budyń ją ratuje. Komedia sprzeczności? A może dramat?

    Ech, pewnie się dowiem, wraz z kolejnymi rozdziałami co?

    Pozdrawiam, ściskam i masyw weny! :***

    M.L

    ( last-direction.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba wszyscy moi poprzednicy powiedzieli to, co chciałam powiedzieć :) Gratuluję pomysłów i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem zaskoczona? Co się dzieje z Alison? Do tej pory wydawało się, że jej życie jest normalne. Nie sądziłam, że ma jakieś problemy. Chyba poważne... Dobrze, że Lou ją zabrał wtedy do siebie, a ich relacje się poprawiły. Dziwne, że tak po prostu się do niego wprowadziła. Prawie się nie znają... Skąd taka decyzja? I co ona wtedy narysowała? Czemu spaliła ten rysunek? O kim mówiła pod koniec rozdziału? Komu Lou ma nie pozwolić i na co? Tak, wiem, mnóstwo pytań mam. :d Nie no, ale takiego rozdziału to się nie spodziewałam. W sumie teraz jak się pogodzili to może ich życie się zmieni na lepsze i rzeczywiście pomogą sobie nawzajem.

    OdpowiedzUsuń