Rozdział 7


https://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds
 Nie miałem pojęcia, kiedy Alison się polepszy. Ale byłem cierpliwy. Nie wypytywałem, dawałem jej własną przestrzeń. I wydaje mi się, że to doceniała. Odzywała się teraz do mnie nieco częściej, jednak mimo, że wciąż nie były to jakieś długie, ani głębokie rozmowy, czułem, że wszystko zmierza ku dobremu.
            Byłem tak pochłonięty tym, aby nie naciskać na Alison, że kiedy ona sama zaczęła o tym mówić, byłem w lekkim szoku i chwilę zajęło mi, aby dotarł y do mnie słowa jasnowłosej.
            - Przepraszam, że tak ci się narzucałam. Na samym początku – powiedziała cicho, siedząc na kanapie w salonie, z podkulonymi pod brodę nogami, trzymając w dłoniach kubek z parującą herbatą.
            Zerknąłem na nią zdziwiony, że nagle porusza taki odległy temat.
            - Jest w porządku – uśmiechnąłem się ciepło. – Było, minęło.
            - Ale  naprawdę – szepnęła. - Byłeś dla mnie kolejnym celem. Kolejnym chłopakiem, którym mogłabym się trochę pobawić i zostawić. Chciałam cię zdobyć. Tak cholernie tego żałuję, bo teraz wiem, jakim cudownym człowiekiem jesteś i nie zasługujesz na takie traktowanie. Nie znałam twojej historii i zachowywałam się jak pozbawiona uczuć suka.
            Uśmiechnąłem się pod nosem i oblizałem suche usta. Przeczesałem dłonią włosy i odpowiedziałem:
            - Dzięki, że wpadłem ci w oko. Chyba – zaśmiałem się delikatnie, na co kąciku jej ust uniosły się do góry. – To samo mogę powiedzieć o tobie. Fakt, wydawałaś mi się irytująca i nachalna, ale teraz zupełnie zmieniłem zdanie, bo cię poznałem. Widzisz… Ludzie mają to do siebie, oceniamy po pozorach. Jak książkę po okładce – powiedziałem w zamyśleniu.
            - Tak, chyba masz rację – powiedziała spuszczając wzrok na herbatę. – Louis… Czy… Moglibyśmy być po prostu przyjaciółmi? – spytała z nadzieją w głosie, a moje serce oblało ciepło, widząc jej smutne oczy. – Proszę, zapomnij o wszystkim co robiłam, o tym, że chciałam cię zdobyć… Ja… Po prostu chciałabym żebyś był moim przyjacielem – wyszeptała, przygryzając wargę.
            Siedziałem chwile w bezruchu, wpatrując się w nią. Alison odstawiła kubek na stół i zaczęła nerwowo bawić się swoimi dłońmi. Bez słowa usiadłem bliżej niej, obejmując jej szczupłe ciało ramieniem. Wolną dłonią pogładziłem dziewczynę po włosach i powiedziałem:
            - Oczywiście, że możemy być przyjaciółmi. O niczym innym bardziej nie marzę  - oświadczyłem z pewnością w głosie, a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Poczułem jak jej ciało się rozluźnia, a ona kładzie głowę na moim ramieniu. Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, pogrążeni we własnych myślach. Jednak przerwała ją Alison, mówiąc coś, co znowu mnie zdziwiło:
            - Jeśli jesteśmy przyjaciółmi, to myślę, że zasługujesz na szczerość – szepnęła, odsuwając się nagle ode mnie. Usiadła metr dalej, zwracając się do mnie tak, że patrzyła się na profil mojej twarzy. Przyjąłem więc podobną pozycję i z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy, spojrzałem na nią.
            Uznałem, że lepiej będzie nic nie mówić, więc po prostu kiwnąłem głową, zachęcając ją do mówienia. Po wyrazie jej twarzy widziałem,  że powiedzenie jej o tym nie jest dla niej łatwe, dlatego przybrałem łagodny wyraz twarzy i chwyciłem ją delikatnie za dłoń. Kiedy to zrobiłem, dziewczyna spuściła wzrok na nasze splecione dłonie i wzięła głęboki, drżący oddech. I zaczęła mówić.
            - Moi rodzice zginęli w wypadku kiedy miałam dwanaście lat. Zamknęłam się w sobie, nie chciałam z nikim rozmawiać, kilka razy wysłali mnie do psychologa i przepisali jakieś łagodne środki. Jednym słowem, traktowali mnie jak chorą psychicznie. Rozumiesz to? A miałam zaledwie dwanaście lat. Nie byłam, chora. Jedyne czego potrzebowałam to odrobina zrozumienia. Zamieszkałam ze swoim wujkiem od strony mamy. Kiedy się do niego wprowadzałam byłam szczęśliwa. Zawsze go lubiłam, był dla mnie taki miły – wyszeptała drżącym głosem i zagryzła mocno wargę, oddychając głęboko i zaciskając mocno powieki. -  Wszystko było w porządku. Do czasu. Swój pierwszy pocałunek przeżyłam w wieku dwunastu lat z trzydziestokilkuletnim kolegą mojego wujka. Wtedy myślałam, że on mi pomoże, tak się jednak nie stało. On po prostu stał tam i się śmiał.
            Alison zamilkła na chwilę, a moje usta mimowolnie rozchyliły się w wyrazie szoku. Nie mogłem uwierzyć w to, co Alison właśnie mi powiedziała. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to dopiero łagodny wstęp. Zanim zdążyłem się odezwać, Alison kontynuowała równie cichym głosem:
            - Myślałam, że na tym się skończy. Nie powiedziałam o tym nikomu i zepchnęłam to wspomnienie w głąb swojego umysłu. Minął niecały rok i wtedy koszmar rozpoczął się na dobre. Do dziś pamiętam ten dzień. Był to 21 luty, zimny i pochmurny dzień. Dość spokojny, ale tylko do czasu, dopóki nie zapadł zmrok. Wtedy przyszedł do mnie po raz pierwszy. Po raz pierwszy położył na mnie swoje brudne łapy. Na tym się nie skończyło, bo tego dnia zostałam zgwałcona przez własnego wujka – dokończyła tak cicho, że ledwo ją dosłyszałem.
            W jednej chwili poczułem się tak, jakby odebrano mi dech z piersi. Siedziałem w bezruchu, co chwila mrugając w niedowierzaniu oczami. Zacząłem gorączkowo kręcić głową, szeptają pod nosem niezrozumiałe słowa. To nie był ten sam szok jaki odczuwałem, kiedy dowiedziałem się o śmierci Victorii. To było zupełnie inne uczucie, którego nie potrafię opisać.
            - Nie tylko on mnie dotykał. Jego koledzy również to robili. Bili mnie, poniżali, wyzywali, dotykali… - szepnęła przez łzy, które wpłynęły spod jej przymkniętych powiek. – Dopóki nie podrosłam, miałam mętlik w głowie, dopiero kiedy byłam starsza, wiedziałam, że to, co oni robią, jest złe. To trwało pięć lat… Kiedy ukończyłam szkołę, od razu się spakowałam i wyjechałam do Londynu. Bez słowa. Uciekłam i obiecałam sobie, że tutaj zacznę żyć na nowo. Ale nie udało mi się to. Może fizycznie mój koszmar się skończył, jednak psychicznie, on wciąż się rozgrywa wewnątrz mnie. Nocą mój umysł odtwarza wszystko od nowa. To tak jakby zacięła się płyta. Cały czas wszystko się powtarza. To niby przeszłość, to już za mną, ale to jest tak, jak ze śladem na biurku, kiedy rozlejesz kawę. Kawa wyschnie, jednak pozostawi po sobie ślad. I dopóki nie ruszysz się, aby ten ślad wytrzeć, on cię nie opuści. Ja odczuwam mniej więcej to samo – wyszeptała, spuszczając głowę i pozwalając, aby słone łzy spłynęły po jej policzkach.
            - Mój Boże… - Jedyne na co się zdobyłem to ciszy szept. – Stąd te koszmary…
            - Tak… I Louis? – spytała cicho, na co chłopak spojrzał na nią, obserwując profil jej twarzy, gdyż Alison utkwiła wzrok za oknem obok kanapy. – Dziękuję, że jesteś ze mną w nocy. Że przychodzisz do mnie, kiedy słyszysz, że to znów się dzieje. Wiem, że wtedy wydaję się kompletnie nieświadoma tego, co się wokół mnie dzieje, jednak kiedy budzę się rano, wiem, że byłeś przy mnie w nocy. Nie pamiętam treści koszmaru, ale pamiętam, że on był. Wiem, że to popieprzone…
            - Nie… To nie jest popieprzone, Alison – powiedziałem wzdychając ciężko i ocierając dłonią twarz. – Przez pięć lat znosiłaś piekło. To nie zniknie z dnia na dzień, to jest kompletnie zrozumiałe. Może powinnaś porozmawiać z psychologiem? Albo coś w tym stylu? To może pomóc… - zasugerowałem nieśmiało, bacznie obserwując jej twarz.
            Usta Alison wygięły się w grymasie, kiedy usłyszała moją propozycję, a następnie spojrzała prosto na mnie. W jej oczach dostrzegłem strach i smutek. Tak ogromny smutek, że ścisnęło mnie serce. Nie sądziłem, że jedno proste spojrzenie może mieć taką moc.
            - Nie, proszę. Nie chcę żadnej terapii czy innego gówna. Może to zabrzmi głupio, ale odkąd tu jestem, odkąd mi pomagasz, naprawdę czuję się lepiej. Może tego nie widać, bo moje koszmary nie ustąpiły i sądzę, że prędko to się nie stanie, to ja czuję się lepiej. I dziękuję ci, że zaryzykowałeś i zaproponowałeś mi pomóc. To naprawdę znaczy dla mnie niewyobrażalnie wiele. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego – wyszeptała drżącym głosem, nie kryjąc łez, które znów spłynęły wąskim potokiem po policzkach jasnowłosej.
            - Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. Wiem, że to było dla ciebie ciężkie, Alison – powiedziałem kręcąc głową i przyciągając ją do siebie i obejmując ciasno ramionami. Dziewczyna ułożyła twarz w zagłębieniu mojej szyi i westchnęła głęboko, powoli dochodząc do siebie po swoim wyznaniu. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że  przez to wszystko przeszłaś. Jesteś niesamowicie silna, wiesz? – wyszeptałem składając na czubku jej głowy krótki pocałunek.
            - Mylisz się – wyszeptała. Szybkim ruchem odsłoniła nadgarstek lewej dłoni i wskazała na kilka jasnych blizn odznaczających się na skórze. – To raczej nie jest dowód mojej siły, Louis…
            Westchnąłem ciężko i opuszkami palców dotknąłem kilku wypukłości, kilku większych i mniejszych. Chwyciłem ją za rękę i pocałowałem oba jej nadgarstki, gdyż na drugim także zobaczyłem delikatne ślady. Spojrzałem jej prosto w oczy, obserwując jej twarz.
            Widziałem wstyd mieszający się z bólem, który pojawił się w jej oczach, kiedy trzymałem ją za nadgarstki. Widziałem jak jaj dolna warga drży, a w dużych, niebieskich oczach stają łzy.
            - Nigdy więcej tego nie rób. Błagam, obiecaj – wyszeptałem drżącym głosem, a zmarszczka między moimi brwiami się pogłębiła.
            - Obiecuję, Lou – odpowiedziała uśmiechając się blado.                                                                                                                                                                                                                                              
 Przepraszam za ten jeden dzień zwłoki, ale 4 dni byłam bez komputera i miałam internet jedynie w telefonie. Co sądzicie o rozdziale? Zaskoczeni historią Alison? Komentujcie, proszę x

17 komentarzy:

  1. Jaki cudowny rozdział! Cieszę się że są przyjaciółmi i sobie zaufali! Alison zniosła na prawdę wiele, mam nadzieję że wszystko się jej ułoży <33 Czekam na następny rozdział, życzę weny ;** @Wika_loves1D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie powiem . Jestem zaskoczona historią Ali i nie dziwie się Lou iż chciał jej pomóc bo to normalny odruch ludzki . Każdy tak ma nie czarujmy się . Mamy w sobie trochę dobroci . Szczerze powiem , że dotychczas ten rozdział należy do jednego z moich ulubionych <3

    @bielejewska xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednym słowem C U D O W N E. Czytam sobie spokojnie rozdział jedząc płatki z mlekiem i nagle gdy Alison zaczęła opowiadać swoją historie dokładnie w momencie "swój pierwszy pocałunek przeżyłam mając dwanaście lat z trzydziestokilkuletnim facetem" wyplułam wszystko co miałam w ustach. <--- (lol historia mojego życia...) W każdym razie rozdział jest świetny i poruszający. Życze weny i czekam na nn rozdział~ @love_Larryx

    OdpowiedzUsuń
  4. Pociekły mi łzy, naprawdę. Jeju to straszne, co ona przeżywa, cała ta ich relacja jest coraz bardziej dziwna, ale tym bardziej wspaniała i nie mogę się doczekać, by przeczytać kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Domyślałam się, że Alison przeżyła traumę, ale nie spodziewałam się, że aż taką. Całkowicie rozumiem jej senne koszmary. Nie dość, że po śmierci rodziców nikt odpowiednio się nią nie zajął ( psycholog przepisujący 12latce leki? do cholery to jeszcze dziecko! Powinna otrzymać realne wsparcie rodziny!) to jeszcze jak trafiła do wujka, któremu ufała to nawet tam nie zaznała spokoju. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy w ten sposób krzywdzą małe dziewczynki. Ucięłabym jaja i zmiksowała... ;/
    Ogromnie współczuję Ali i cieszę się, że Louis jest przy niej. Jego obecność podczas jej koszmarów wydaje się być dla niej ukojeniem.
    Od początku stosunki głównej bohaterki z Lou były co najmniej dziwne, ale chyba powoli będą się normować.
    Prawie cały odcinek płakałam. Ze złości, ze smutku a potem z radości, że Ali ma wspaniałego Tomlinsona przy sobie.
    Mi także czasem by się taki przydał.

    Chcę już wiedzieć co będzie dalej :)
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW nie spodziewałam sie czego takiego .... Cudo czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodko aw dhufcvjxv. Cudowne opowiadanie.
    Pozdrawiam i czekam na następny, @stylzcat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę,nie spodziewałam się,że Alison przeżyła takie coś..kurcze,smutne..
    Opowiadanko ciekawe,czekam na kolejne;) Życzę powodzenia i weny w pisaniu;)
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział jest idealny..<3
    po prostu nie wiem co mam powiedzieć..

    @PPatryczeczek

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :D Bardzo fajny rozdział, dobrze napisany ;) Jestem trochę zaskoczona historią Allison, jest trochę bardzo traumatyczna ;) Czekam na kolejny rozdział! I zapraszam tu: http://one-direction-half-a-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam rozdział w nocy, ale totalnie nie miałam sił, żeby napisać komentarz. Zresztą, nie byłby on raczej sensowny, dlatego przybywam dzisiaj.
    W ogóle to na początku powiem, że cieszę się, że dodałaś nowy rozdział. Czekałam na niego :) Miałam jakieś swoje domysły co do historii Alison, ale ta wersja sprawiła, że mam wątpliwości co do własnej wyobraźni. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Te wszystkie wydarzenia zostawiły ślad, którego dziewczyna nie może się pozbyć. Wciąż towarzyszy jej ten sam ból, którego wcześniej doświadczała. Oczywiście nie jest to wszystko w sferze fizycznej, ale tej znacznie gorszej - psychicznej. Nie wiem, jak poradziłabym sobie na jej miejscu, ale prawdopodobnie oszalałabym z powodu tych koszmarów. Może Louis ma rację i Alison powinna umówić się z jakimś specjalistą, który mógłby jej pomóc? Jakby na to nie patrzeć, nie jest to najgorszy pomysł. Rozumiem, że się boi, bo w końcu będzie musiała jeszcze raz opowiadać wszystko od początku, ale niektórym ludziom takie rozmowy naprawdę bardzo pomagają. Więc mam nadzieję, że dziewczyna jeszcze rozważy ten pomysł, Lou na pewno będzie ją wspierał w każdej decyzji. Cieszę się, że oboje mają taki kontakt, którego szczerze im zazdroszczę. Chociaż osobiście nie wierzę w przyjaźń między kobietą a mężczyzną (tutaj pewnie też przerodzi się to w jakieś głębsze uczucie) to na razie każde z nich stara się pielęgnować tę znajomość, co jest naprawdę wspaniałe. Przeprosili się nawzajem, przyznali się do błędów i myślę, że teraz wszystko będzie dobrze, jeśli chodzi o ich stosunki. Czekam na rozdział następny, dużo weny, kochana. Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początku chciałam Cię przeprosić, że długo nie komentowałam. Ale czytałam i byłam tutaj, po prostu brakowało mi czasu na komentarze ze względu na studia :*
    Nie no, niemal za każdym razem, jak tutaj zaglądam, to kończy się tym, że albo płaczę, albo jestem tego bliska ;x Oczywiście czekałam, aż Alison wreszcie zdradzi swoją historię. Wiesz, na początku nie wiedziałam, że to będzie tak barwna postać. W pierwszym odruchu wzięłam ją nawet za płytką lalunię... Teraz wszystko stanowczo odwołuję. Po tym, co się dowiedziałam o jej przeszłości odwołuję każde złe słowo, jakie o niej kiedykolwiek pomyślałam. Teraz wszystko nabrało sensu. To, jak się na co dzień zachowuje, próbując przez to odgonić wspomnienia... Te koszmary, przeraźliwe krzyki w nocy... Gdybym dorwała tego jej wujka, to chyba urwałabym mu jaja. Jak można krzywdzić bezbronną dziewczynę, na dodatek należącą do rodziny?! Co za cholerny gnój! Podziwiam ją, że zebrała się w sobie i uciekła. To wszystko wciąż ją prześladuje, ale wierzę, że da radę. Przykro mi było również dowiedzieć się o tym, że się samookalecza... Ale skoro psychicznie tak bardzo cierpi, to co się dziwić, że próbowała się wyżyć na ciele. Louis zapewne ma podobne odczucia. Tak się cieszę, że okazał się dla niej taki dobry i zaopiekował się nią, niemal jak małym dzieckiem. Przy nim Ali jest bezpieczna.
    Rozdział niesamowity, pełen emocji, przede wszystkim smutnych... Co nie zmienia faktu, że czytało się świetnie.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  13. wiedziałam, że historia Alison nie jest zbyt wesoła. domyśliłam się że ktoś mógł ją zgwałcić, ale nie żeby własny wujek. rozdział świetny jeśli tak można stwierdzić po ty co się dowiedzieliśmy z rozdziału ;)
    doo następnego Skarbie xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Byłabyś zainteresowana wykonaniem dla mnie zwiastunu na bloga ? W ramach podziękowania promowałabym dalej twojego bloga : )
    http://nowe-opowiadanie.blogspot.com/
    Pisz w zakładce UWAGI/SPAM

    OdpowiedzUsuń
  15. Jej, nie sądziłam, że mu o tym tak szybko opowie. Ale dobrze zrobiła. Bo dusząc to w sobie tylko bardziej by się męczyła. A tak to on na pewno postara się jej jakoś pomóc. Biedna, tak wiele wycierpiała... Nic dziwnego, że ma takie koszmary. Psycholog to dobry pomysł. Może on pomorze jej się z tym uporać. A temu jej wujkowi, to nie wiem, co bym zrobiła! Jak można w taki sposób potraktować dwunastolatkę! Przecież to dziecko... Jeszcze bardziej przeraża mnie fakt, że pozwalał też na to swoim kolegom. Alison nie zasługiwała na taki koszmar. Pewnie już nigdy tak do końca o tym nie zapomni.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem naprawdę zdziwiona. Nie spodziewałam się, że historia Alison okaże się być... taka. Nawet nie wiem jak powinnam ująć to w słowa. Wszystko to, co przeżywała, boże... Naprawdę, ścisnęło mnie za serce.
    Sądzę, że Alison zrobiła dobrze, mówiąc Lou o wszystkim. Chociaż przyznam - nie spodziewałam się, że zrobi to tak szybko. Wydawało mi się, że nie do końca mu ufa, ale mnie zaskoczyłaś. Cholera, męczy mnie historia Ali. Mam nadzieję, że oboje sobie pomogą. x
    Pozdrawiam, @_luvmyboobear

    OdpowiedzUsuń
  17. Trafiłam na tego bloga, przed twoje drugie opowiadanie o Li i tam jeszcze muszę skomentować :))
    Tak na początek to muszę ci powiedzieć,że masz niesamowity talent, piszesz świetnie! :)
    A co do rozdziału: Jestem zaskoczona i to bardzo historią Alison. Boże nawet nie mogę sobie wyobrazić co ona musiała przeżywać! Strasznie się rozpłakałam czytając ten rozdział.. jakie szczęście,że Louis przy niej jest. Nie wiem jak ona sobie radziła wcześniej. Ciesze się że Lou się nią zaopiekował..a może wyniknie coś z tego więcej?? No ja mam nadzieję ;)
    Strasznie mi też szkoda Lou...jest załamany po stracie ukochanej...:/
    Nic dodać nic ująć!! Piszesz cudownie i już nie mogę się doczekać następnego, bo z tego co widzę miał być 4 lutego... myślę że szybko dodasz :))
    Weny,buziaki :**

    OdpowiedzUsuń