Rozdział 8

            Dwa dni później, obudziły mnie blade promienie jesiennego słońca wpadające do mojego pokoju. Przetarłam zaspanym gestem oczy i rozchyliłam powieki. Spojrzałam na swoje łóżko i od razu zrozumiałam, że spałam sama. Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując rozpierającą mnie od wewnątrz dumę. Spałam sama, Louis nie musiał spać ze mną i chronić przed koszmarami.
            Po raz pierwszy od dawna miałam spokojną noc.  Kiedy podniosłam się do pozycji siedzącej, wciąż się uśmiechałam. Nie chciałam zapeszać swoją radością, jednak nie mogłam tego powstrzymać.
            Wyświetlacz w telefonie wskazywał godzinę dziewiątą rano. Przeciągnęłam się więc i podniosłam z łóżka. Ziewnęłam ponownie i wyszłam z pokoju, zbiegając po schodach do kuchni, którą zastałam pustą. Przeszłam więc do salonu, gdzie ujrzałam Louisa oglądającego jakiś poranny program w telewizji.
            - Dzień dobry, Louis – powiedziałam, uśmiechając się. Chłopak spojrzał na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami, w których błyszczała radość. Szybko wstał i mocno objął mnie ramionami.
            - Jestem z ciebie taki dumny – szepnął, a po moim sercu rozlało się ciepło. Uśmiech na mojej twarzy się poszerzył, kiedy odsunęłam się od chłopaka.
            - W końcu dałam ci pospać – zachichotałam.
            - To niesamowite, Ali! Przespałaś  całą noc. Sama. Bez koszmarów – wyszeptał, kręcąc z głową w niedowierzaniu. – Wiesz, że to jest ogromny krok?
            - Cóż, to dopiero jedna noc – zaczęłam, a kiedy zobaczyłam karcące spojrzenie Louisa, który zauważył moją sceptyczność, uśmiechnęłam się i kontynuowałam – ale wiem, że to wielki krok. To jest jakiś początek. Wiz, ż to wszystko twoja zasługa, prawda? Nie możesz zaprzeczać – powiedziałam, grożąc mu palcem na co szatyn zaśmiał się cicho.
                - Niech ci będzie. Ale ja też naprawdę wiele ci zawdzięczam – powiedział z nagłą powagą. Zmarszczyłam brwi, więc chłopak kontynuował wyjaśnianie. – Twoja obecność tutaj pozwala mi zapomnieć o bólu, wypełniłaś tę pustkę, którą czułem. Zmuszasz mnie do tego, aby być silnym, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy – powiedział uśmiechając się smutno. – To jest właśnie niezwykłe.
            - Rozumiem. Hm, czyli w sumie będąc ciężarem, pomagam ci – powiedziałam, uśmiechając się nieśmiało.
            - Przestań, nie jesteś żadnym ciężarem, Alison – powiedział żarliwie, a słysząc pewność w jego głosie, postanowiłam mu uwierzyć. Kiwnęłam więc głową, odgarniając wciąż splątane po nocy włosy.
            - Opowiesz mi o niej? – spytałam nieśmiało, zagryzając wargę. Bacznie obserwowałam jego reakcję, nie wiedząc, czy nie posunęłam się za daleko. Louis zmarkotniał na chwilę, a ja w przerażeniu otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, jednak powstrzymał mnie, mówiąc cicho:
            - Tak, ale nie dzisiaj. Nie chcę niszczyć takiego pięknego dnia, okej? – spytał, podnosząc na mnie wzrok, który był łagodny i nie było w nim widać smutku.
            - Oczywiście – powiedziałam, kiwając głową.
            - A, tak w ogóle, to na blacie w kuchni masz kanapki – powiedział, wyłączając pilotem telewizor.
            - O, dzięki wielkie! Umieram z głodu – mruknęłam. Wstałam z kanapy i weszłam do kuchni. Kanapki z serem i wędliną, mniam. Chwyciłam jedną i wzięłam dużego gryza, jakby głodzili mnie przez tydzień. Mruknęłam z zadowoleniem, kiedy skończyłam jeść. – Dziękuję, robisz pyszne kanapki – zaśmiałam się, wkładając talerz do zlewu.
            - Wiem – powiedział z dumą i pociągnął łyk kawy, którą przed chwilą sobie zaparzył.- Na pewno nie chcesz? – spytał, wskazując na dzbanek z kofeinowym napojem. Zmarszczyłam nos i powiedziałam:
            - Nie, nie lubię takiej kawy, jest za mocna.
            - Jak sobie chcesz – powiedział i spojrzał na mnie uważnie. Wpatrywał się we mnie przez kilka sekund, aż w końcu zaczęłam czuć się niezręcznie i mruknęłam:
            - Co? Jestem brudna, czy coś? – uniosłam brwi ze zdziwienia, na co Louis roześmiał się.
            - Nie, nie – powiedział, wciąż się śmiejąc. – Po prostu zastanawiam się, co dzisiaj będziemy robić.
            - Skąd ta nagła myśl? – spytałam uśmiechając się.
            - Hm, no wiesz, siedzimy w domu od ponad tygodnia, nie chodzimy na uczelnię, chyba przydałoby się w końcu gdzieś wyjść, co? – zaproponował, uśmiechając się.
            - Od ponad tygodnia? – powiedziałam otwierając oczy szeroko ze zdziwienia. – Boże, kompletnie straciłam poczucie czasu. Przecież ty ominąłeś tyle dni na uczelni! Jezu, Louis, dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – spytałam wkurzona.
            - Uwierz albo nie, ale mi też się zbytnio nie śpieszy, aby chodzić na uczelnię codziennie z rana – powiedział, wywracając oczami. – Nie czuj się winna, trochę wolnego nikomu nie zaszkodzi – mrugnął, na co ja westchnęłam rozbawiona. – Zróbmy tak, dzisiaj jest sobota, czyli mamy weekend. Wykorzystajmy go i w poniedziałek wrócimy do świata żywych, co ty na to?
            - Dobry pomysł – powiedziałam i zamilkłam na chwilę. Skoro aż tyle dni nie było mnie na uczelni, wyprowadziłam się ze swojego mieszkania, to pewnie Niall i Liam muszą się cholernie niepokoić. – O mój Boże, Niall i Liam! – wykrzyknęłam, uderzając się w głowę i gwałtownie chwytając mój telefon leżący na stole.
            - Nie martw się, pozwoliłem sobie wysłać z twojego telefonu wiadomość do nich, aby się nie niepokoili. W dzień, kiedy zdecydowałaś się do mnie wprowadzić, napisałem, że wyjechałaś na kilka dni do dalszej rodziny – powiedział Louis, wzruszając ramionami.
            - Oh, wow – powiedziałam, będąc w niemałym szoku. – Cóż, dzięki. Aleś ty zaradny – zaśmiałam się. – Dzwonili? – spytałam, wskazując na telefon który trzymałam w dłoni.
            - Kilka razy, ale nie odbierałem i w końcu uznałem, że wyłączę twój telefon. Włączyłaś go dopiero wczoraj wieczorem – przypomniał mi.
            Zmarszczyłam brwi, analizując jego słowa. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że faktycznie tak było.
            - Tak, racja, już pamiętam – mruknęłam, wzdychając głęboko. – To takie dziwne uczucie, mam wrażenie, jakbym zasnęła na kilka dni. Ostatni czas pamiętam jakby przez mgłę – powiedziałam, kręcąc głową. – To takie… Dziwne. Pamiętam swój pierwszy koszmar, pamiętam naszą rozmowę, kiedy opowiedziałam ci wszystko i później już tylko jakieś nic nieznaczące urywki…
            - To może dlatego, ponieważ zdarzały ci się dni, kiedy siedziałaś w swoim pokoju, praktycznie nie ruszając się z łóżka. Albo po prostu siedziałaś i rysowałaś. Nie rozmawiałaś ze mną, ani nic – powiedział cicho Louis.
            Spuściłam wzrok na swoje dłonie, czując ogarniający mnie wstyd.
            - Przepraszam – szepnęłam.  – To pewnie przez zmianę otoczenia i szok. Wiesz, nikt nigdy tak się o mnie nie troszczył, więc dlatego zareagowałam tak dziwnie – powiedziałam nieśmiało, uśmiechając się delikatnie.  – Tak mi się wydaje…
            - Jest w porządku, Ali. Już jest w porządku, wróciłaś do normalności, więc może być tylko lepiej – powiedział Louis, obejmując mnie troskliwie ramieniem. – To co? Jakie plany na dzisiaj?
            - Hm… Co ty na… Maraton filmowy? Później możemy wyskoczyć na trochę do miasta. Powinnam się też dzisiaj spotkać z Liamem i Niellem, pewnie odchodzą od zmysłów. Ej, ty w sumie też powinieneś zobaczyć się z Daniele i z… Jak ten twój przyjaciel z burzą loków na głowie ma na imię? – spytałam, nie mogąc przypomnieć sobie imienia zielonookiego chłopaka, którego poznałam na imprezie u Danielle.
            - Harry – powiedział Louis uśmiechając się. – O to się nie martw, napisałem im kilka dni temu, że jestem chory i nie będzie mnie na uczelni do końca tygodnia. Ale masz rację, powinienem się z nimi spotkać…
            - Czyli co? Pasuje ci taki plan? Pooglądamy filmy, skoczymy do miasta i stamtąd ja pojadę do chłopaków a ty do Danielle i Harry`ego – zaproponowałam, uśmiechając się.
            - Tak, pasuje. Napiszę do nich, żebyśmy spotkali się około piątej po południu, może być? – upewnił się Louis, na co ja kiwnęłam głową.
            - Tak, ja napiszę to samo do chłopaków.
            Po kilku sekundach esemesy zostały wysłane i oboje w odpowiedzi otrzymaliśmy potwierdzenie spotkania od swoich przyjaciół.
            - To co? Na jakim film masz ochotę? – spytał Louis, podchodząc do regału z licznymi płytami DVD.
            - Wow, niezła kolekcja – mruknęłam. – Może ty coś polecisz?
            - Hm, nie oglądałem tego, ale słyszałem, że ‘Pitch Perfect’ jest fajne – powiedział, podając mi płytę. Zerknęłam na opis i kiwnęłam głową.
            - Niech będzie – powiedziałam z szerokim uśmiechem.
            Przed odpaleniem filmu Louis wyciągnął z szafki z kuchni chipsy i wstawił popcorn do mikrofali, który następnie przesypał do miski. Wziął też butelkę coli i wszystko położył na stole.
            - Takie przygotowanie mi się podoba – powiedziałam z uznaniem, na co zaśmialiśmy się oboje. Louis sięgnął po pilota i kliknął przycisk play.
 
            Dotarłam do mieszkania Liama i Nialla i biorąc głęboki oddech, zapukałam do drzwi. Zagryzłam wargę, czekając na otwarcie drzwi. Pisałam im, że mam zamiar wpaść, więc wiedziałam, że są w domu. Tak też było. Kilka sekund później usłyszałam zgrzyt zamka i na progu stanął uśmiechnięty Niall, który od razu porwał mnie w ramiona, jakby mnie rok nie widział. Zaśmiałam się, przytulając się do przyjaciela.
            - Tęskniłem za tobą, Ali! – wykrzyknął blondyn, wciągając mnie do mieszkania i zamykając za sobą drzwi.
            Zanim zdążyłam odpowiedzieć, w korytarzu stanął Liam, który po chwili także mocno mnie do siebie przytulił.
            - Martwiliśmy się – mruknął, gładząc mnie po blond włosach. Uśmiechnęłam się słysząc troskę w głosie Liama, który zawsze martwił się za dwóch. Westchnęłam, czując że zapowiada się długa i ciężka rozmowa.
            - Przepraszam – powiedziałam cicho i zabrałam się za ściąganie butów i płaszcza. Bez słowa udała się do niewielkiego salonu i opadłam na wygodną kanapę. Nie minęła minuta, a przyjaciele usiedli obok mnie.
            - Jak tam było u rodziny? – spytał Niall, a ja momentalnie się spięłam. Westchnęłam ciężko i spojrzałam przed siebie, nie patrząc im w oczy.
            - Ja… Nie byłam u rodziny. Nie wyjechałam nawet z Londynu – mruknęłam i od razu poczułam na sobie spojrzenia chłopaków.
            - Co? – spytał skołowany Liam.
            W myślach próbowałam sobie ułożyć to, co miałam zamiar im powiedzieć. Miałam tyle scenariuszy tej rozmowy, że nie wiedziałam na który się zdecydować. Z resztą każdy wydawał mi się beznadziejny. Wzruszyłam więc ramionami i powiedziałam:
            - Przez ostatnie kilka dni mieszkałam u Louisa – powiedziałam nieśmiało, przymykając oczy.
            - Jakiego Louisa? – spytał Niall, a ja mimo tego, że na niego nie patrzyłam, wiedziałam, że uniósł brwi ze zdziwienia.
            - Nie mówisz chyba o Tomlinsonie – sapnął zszokowany Liam.  Oh, dobry jest – pomyślałam.
            - Właśnie o nim mówię – powiedziałam.
            - Ale… Ale jak to? Weź zacznij od początku, bo ja nic nie rozumiem – powiedział zirytowany Niall. Wywróciłam oczami iu opadłam plecami na oparcie kanapy. Chłopacy od razu wlepili we mnie swoje zaciekawione spojrzenia.
            - Dobra, powiem wam od początku – dobra, od środka, ale to szczegół – ale nie przerywajcie mi, okej? – upewniłam się, patrząc na nich z powagą. Oboje pokiwali głowami więc westchnęłam i zaczęłam mówić:
            - Louis znalazł mnie na dziedzińcu, późnym wieczorem, kiedy… Cóż, byłam w dość kiepskim stanie. Nie chcę teraz mówić dlaczego tak było, bo to długa historia, o której, przepraszam, ale nie chcę teraz rozmawiać. No więc on mnie znalazł i zabrał do siebie. Byłam strasznie roztrzęsiona, więc przenocowałam u niego. To się wydarzyło tak szybko. Zobaczył mnie od takiej… Innej strony niż mnie znał. Od mojej innej strony, której nikt nie zna, nawet wy. Bo nie chciałam żebyście ją znali. Poznał moją kruchą stronę. Złożył mi niespodziewaną propozycję, która bardzo mnie zaskoczyła. Chciał mi pomóc więc zaproponował mi, żebym się do niego wprowadziła. No więc się zgodziłam. Później Louis poznał mój kolejny sekret. Dowiedział się o moich koszmarach, więc zaczął pomagać mi bardziej. To trwało kilka dni, troszczył się o mnie, ale nie naciskał, dał mi czas. Popadłam w dziwne odrętwienie, które minęło mi dopiero przedwczoraj. To brzmi strasznie dziwnie, wiem to. Wydaje się być cholernie głupie, prawda? Louis ledwie mnie zna, a proponuje mi, abym u niego zamieszkała – prychnęłam. – Ale wygląda na to, że on także dostrzegł coś dziwnego między nami. Jakąś… Więź. Porozumienie. On rozumie mnie, a ja rozumiem go, tego brakowało mi od zawsze…
            - Oh, wow, cóż, tego się nie spodziewałem – powiedział po dłuższej chwili ciszy Liam, wciąż będąc w szoku. – Jednak… Przed śmiercią Victorii Louis był złotym chłopakiem o ogromnym sercu, więc nic dziwnego, że ci pomógł. Dziwność tkwi w tym, że na początku nie pałał do ciebie sympatią.
            - Dokładnie, szczerze mówiąc, myślałem, że zamknął się na nowe znajomości. Widać, ze nawet on nie mógł ulec twojemu urokowi – powiedział Niall, z szeroko otwartymi oczami. Po chwili zaśmiał się pod nosem.
            Uśmiechnęłam się blado.
            - To nie ma znaczenia. Teraz, po prostu cieszę się, że to zrobił – powiedziałam całkowicie szczerze. Naprawdę tak czułam.
           
Przepraszam was strasznie za opóźnienie. Ostatnio na nic nie mam czasu. Jak wracam ze szkoły o 16:30 to jestem wyczerpana, a czeka mnie później tona lekcji i nauki, a na siedzenie na internecie czy pisanie kompletnie brak mi czasu... Ale całe szczęście od 15 lutetgo mam ferie, dlatego już 16 lutego możecie się spodziewać nowego rozdziału:)
Komentujcie, proszę♥ 

15 komentarzy:

  1. Boże świetny rozdział
    I NIALLER HAHAHAHHA ON TO JEST DOJEBANY W KAŻDYM FF XD
    widziałam pare literówek lecz rozumiem cie TEN NAWALE NAUKI DOBIJA CZŁOWIEKA WIEC MASZ WYBACZONE x
    ~ @bielejewska xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Dobrze, że Alison czuje się już lepiej i odwiedziła chłopaków. Bardzo się o nią martwili.
    Wiedziałam, że terapia pod tytułem `Louis` dobrze jej zrobi. A i ona pomogła nieświadomie jemu. Powinien jej powiedzieć, co go męczy. Ona się odważyła i jest lepiej.
    Niesamowicie cieszy mnie fakt, że więź, która ich łączy nie jest jeszcze miłością ani pożądaniem. Jak na razie popsułoby to cały efekt. W tym przypadku powinno się to powoli rozwijać.
    Ale na koniec chciałabym żeby byli razem oczywiście :-)
    Wspaniały odcinek.
    Dużo weny !
    Całuję <3
    Zapraszam na [gotta-be-you-darling] na nowość.
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz szybciutko kolejny rozdział kochana bo już się nie mogę doczekać xx
    @Wika_loves1D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :)
    czekam z niecierpliwością na następny
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny rozdział.czekam na następny. xx @hellomylarreh

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na następny, coś czuję, że coś może się popsuć, bo jak na razie idzie za dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też jestem strasznie dumna z Alison, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo! Niby to tylko jedna spokojna noc, ale jak zauważył Louis, to ogromny krok w stronę nowego życia. Do tej pory Ali nie mogła nawet zamarzyć o niczym niezakłóconym śnie, a tym razem się udało. Jestem pewna, tak samo jak ona, że to w dużej mierze zasługa Tomlinsona. Zatroszczył się o nią, był dosłownie na każde skinienie, nie robił wyrzutów, kiedy odłączała się od realnego świata, dał dziewczynie poczucie bezpieczeństwa, co znacznie na nią wpłynęło. Mam nadzieję, że z biegiem czasu Alison zwalczy demony przeszłości i rozpocznie normalne życie. Jeszcze długa droga przed nią, ale jest silna i na pewno da sobie radę, zwłaszcza że ma takie wsparcie.
    Cieszę się, że Ali nie okłamywała dłużej Liama i Nialla, to świetni chłopcy, z całą pewnością zasługiwali na prawdę. W sumie nie dziwię się, że byli w szoku. Dotąd kontakty Alison i Louisa nie miały się najlepiej, a teraz tymczasowo zamieszkali razem, udzielając sobie nawzajem pomocy, bo jak widać Lou również nieco odżył w obecności blondynki. Wydaje mi się, że teraz bohaterowie zaczną wychodzić na prostą. Powinni się kiedyś spotkać wszyscy razem: Ali, Louis, Liam, Danielle, Niall i Harry. Będzie z nich udana paczka :D
    Rozdział świetny, fabuła rozwija się coraz bardziej, dlatego czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się ucieszyłam, kiedy Alison w końcu obudziła się, będąc po spokojnej nocy. Widać, że pomoc Louisa, a bardzie jego obecność za każdym razem dużo jej dała i być może dzięki temu pozbyła się tego koszmaru. Cóż, mam nadzieję, że na dłużej, oby już na zawsze. Możliwe, że z tym dniem życie Alison będzie już coraz lepsze.
    Dobrze, że dziewczyna postanowiła spotkać się z Liamem i Niallem, którzy no jak się dowiedzieliśmy od Lou, cały czas wydzwaniali, pisali i się o nią martwili. Cieszę się również, że Ali postanowiła wyjawić im całą prawdę, w końcu byli przyjaciółmi i mieli prawo wiedzieć, co się z nią działo. I jestem pewna, że w swoim czasie również opowie im o tych koszmarach i całej tej sytuacji. AHA! I Louis w końcu opowie Alison o Victorii, czyli coś, na co również czekam.
    Życzę weny na dalsze rozdziały, zazdroszczę Ci ferii, które się dopiero rozpoczną! Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział super czekam na nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jesteś z mazowieckiego? :P Bo ja też zaczynam ferie za tydzień... Czekam na ten obiecany rozdział i zapraszam tu: one-direction-half-a-heart.blogspot.com
    Fajnie że Ali powiedziała Niallowi i Liamowi prawdę, mało kto zdecydowałby się na wyjawienie prawdy po... drobnym kłamstwie ;) Cieszę się że tak dobrze układa się między Louisem a Allison, chociaż nie mogę się oprzeć wrażeniu że coś jeszcze pójdzie nie tak...

    OdpowiedzUsuń
  11. jak zawsze, rozdział wspaniały! czekam na kolejny xx
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały rozdział :)
    Czekam na następny xd
    Ty będziesz zaczynała ferie, a ja będę kończyć :))
    Pozdrawiam x
    @JuliaKlove1D

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny rozdział! wreszcie sie doczekałam xx
    ej a ja już dawno skończyłam ferie... :/

    OdpowiedzUsuń
  14. No patrz na mnie!
    Napiszę jeden komentarz pod rozdziałem, a potem znikam i nie piszę pod trzema.
    Ale ze mnie świnka. Niestety były studia i z wielką przykrością musiałam odłożyć czytanie rozdziałów na później.
    sad.sad.sad
    Ale już pokonałam złą hydrę sesję i oto jestem!

    Podobają mi się strasznie rozdziały pisane z perspektywy Louisa. Nie potrafię wyjaśnić dlaczemu, bo nie opisujesz w nich jakiś emocjonalnych stadiów, więc nie możemy zapoznać się z jego sposobem myślenia, ale jest w nich coś niesamowicie miłego. Kiedy piszesz z jego perspektywy z każdego słowa bije takie przyjemne rodzinne ciepło, które daje taką otoczkę zaufania i bezpieczeństwa.
    Nie wiem czym te rozdziały pisane właśnie z jego perspektywy różnią się od tych pisanych przez Ali, ale różnią się. Koniec. Kropka.

    Co do zachowania A. to rozumiem, że była taka spece out, bo sama miewam takie chwile. Ale nie z powodu traumatycznych przeżyć jak ona, ale z powodu tego, że coś mnie zafascynuje, albo gdy piszę. Wtedy mogłabym tygodniami nie wychodzić z pokoju, a jedyną rzeczą, którą bym robiła byłyby mechaniczne wędrówki do kawy po kolejny kubek z kawą.

    To piękne, że Ali powoli uwalnia się od swojej przeszłości. Duży wpływ na to miała rozmowa z Tomlinsoem, gdzie wyrzuciła z siebie wszystkie dręczące ją demony i to pewnie odciążyło odrobinę jej duszę. W końcu smutki dzielone na dwa stają się lżejsze. Widać pewnie psychiczny progres z jej strony. Zwłaszcza jak cofniemy sie jeszcze rozdział do tyłu: Dziewczyna przyznaje się do swoich pierwotnych zamiarów i podkreśla, że były one niespecjalnie szlachetne i wybiera coś zdrowszego - właśnie przyjaźń.
    Pytanie rodzi się jedno, czy tylko przyjaźń z tego wyniknie? Czy coś więcej.
    Ja bym wybrała przyjaźń. Ale ja jestem dziwna. ;pp

    Pozdrawiam i życzę weny, masy, masy weny!

    M.K

    ( http://last-direction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty, miśka,16 miał być nowy! No ej! Ale w sumie dobrze, bo dopiero teraz udało mi się ten przeczytać. ;D Jak widać rozmowa z Lou i jego pomoc okazały się przydatne, skoro nie miała koszmaru. Mam nadzieję, że teraz już jej się one nie będą zdarzać. Wow, to wielkie poświęcenie z jego strony, że olał studia, by jej pomagać.  Cieszę się, że powiedziała prawdę kolegom. W końcu to jej przyjaciele i mają prawą ją znać, tym bardziej, że pewnie się martwili, gdy nie odbierała telefonów. To kiepsko, że była w takim odrętwieniu, że te kilka dni jej umknęło. Pewnie tak od razu nie będzie wszystko w porządku, ale liczę na to, że jej stan nieco się polepszy i przeszłość powoli będzie… nie wiem, jak to napisać. Zanikać? Chyba raczej wspomnienia o niej, hehe. :D

    OdpowiedzUsuń