Rozdział 10

            Słowa Daniele odbijały się echem w mojej głowie. Nie mogłam pozbierać myśli. Stałam nieruchomo, wypuszczając powietrze ustami i zamykając powieki spod których wypłynęły pierwsze łzy. Bałam się. Bałam się o Louisa. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak ważną osobą stał się ten chłopak w moim życiu.
            Był światłem. Małym promykiem nadziei, który odnalazłam w mroku moich lęków i przeszłości. Z pozoru tylko był. Ale zatroszczył się o mnie i myślę, że to właśnie to, zdecydowało o tym, że stał się dla mnie tak ważny. Był pierwsza osobą, która bezinteresownie się o mnie zatroszczyła. Nie zrobił nic nadzwyczajnego, po prostu był, sprawiając, że wszystko wydawało się lepsze, łatwiejsze. Nigdy nie myślałam o tym, co się stanie, jeśli go zabraknie. Aż do teraz.
            Nie mogłam go stracić. Nie teraz, nie mogłam na to pozwolić. Nie dam rady bez niego, wiedziałam to. Był moim ostatnim kołem ratunkowym. Ostatnią osobą, która jest w stanie mi pomóc.
            Chwilę zajęło mi, aby otrząsnąć się z szoku. Wzięłam kilka głębszych oddechów, aby powstrzymać drżenie całego ciała. Otarłam łzy z twarzy, potrząsając głową. Musiałam się uspokoić. To jedyny sposób, aby myśleć trzeźwo.        
            Daniele powiedziała mi, że zadzwoni do mnie, jeśli wspólnie z Liamem wpadnie na pomysł, gdzie możemy znaleźć Louisa. W tym czasie ja miałam jechać na cmentarz i sprawdzić, czy nie udał się na grób Victorii.
            Z powrotem założyłam płaszcz, chwytając z blatu kluczyki i zarówno swój jak i telefon Louisa. Zbiegłam po schodach i szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego samochodu. Odpaliłam go i wyjechałam na drogę. Jechałam w ciszy, nie chcąc, aby muzyka z radia zagłuszała moje pędzące w szybkim tempie myśli. Przejechałam może połowę drogi, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Zwolniłam i wyciągnąwszy urządzenie z kieszeni, nacisnęłam pospiesznie zieloną słuchawkę widząc na wyświetlaczu imię Danielle.
            - I co? – spytałam od razu.
            - Wiem gdzie może być. Dziś są urodziny Victorii, nie wiem jak mogłam o tym zapomnieć – powiedziała Danielle cicho, napiętym głosem. – Wydaje mi się, że jest na miejscu, gdzie był wypadek. Na skrzyżowaniu, gdzie zginęła Victoria – wydusiła, pociągając nosem. W słuchawce usłyszałam stłumiony glos Harry`ego, który najprawdopodobniej starał się uspokoić przyjaciółkę.
            - To… Uhm, ja… - wyjąkałam, marszcząc brwi, przetwarzając w myślach jej słowa.
            - Wyślę ci adres esemesem – powiedziała Danielle. – Myślę, że to ty powinnaś go znaleźć i z nim porozmawiać.
            - Okej – powiedziałam cicho. Zdziwiłam się, że Danielle obdarzyła mnie tym niespodziewanym zaufaniem. Poczułam przyjemne ciepło, wiedząc, że dziewczyna najwyraźniej pozbyła się wcześniejszych uprzedzeń względem mojej osoby.
            - Proszę cię, Alison, znajdź go – wyszeptała Danielle z błaganiem i desperacją w głosie.
            - Znajdę go, obiecuję – powiedziałam. Wiedziałam, że tak będzie. Zrobię to, choćbym miała go szukać całą noc po całym Londynie.
            Zrobię to, bo wiem, że on zrobiłby to samo dla mnie.

            Jadąc na miejsce wskazane przez Danielle, po drodze złamałam najprawdopodobniej kilkanaście przepisów. Z uwagi na to, że było to dość daleko, a czułam, że każda sekunda jest na wagę złota, mało mnie to w tej chwili obchodziło. Dochodziła już dziewiąta wieczorem, więc ulice powoli pustoszały.
            Skrzyżowanie na którym spodziewałam się znaleźć Louisa było na obrzeżach Londynu więc ruch tutaj był bardzo niewielki, tym bardziej o tej godzinie. Zatrzymałam samochód w pobliżu, następnie szybko z niego wychodząc. Od razu zerwałam się do biegu, gorączkowo rozglądając się wokoło.
            Nagle go dostrzegłam. A właściwie nie go, lecz jego samochód. Zmarszczyłam brwi, widząc jak stoi na skrzyżowaniu, wpatrując się w sygnalizację świetlną, która pokazywała zielone światło. Bacznie obserwowałam jego bladą twarz. Światło zmieniło się na pomarańczowe, a następnie na czerwone. W tym momencie Louis nacisnął pedał gazu, a samochód z zawrotną prędkością wyrwał do przodu, przejeżdżając skrzyżowanie. Moje usta otworzyły się z zamiarem krzyku, który jednak został zduszony przez szok, który mnie ogarnął. Przyłożyłam dłoń do ust, z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał pojazd Louisa.
            Pobiegłam w stronę, gdzie pojechał samochód chłopaka i znów go zobaczyłam. Tym razem stał na przeciwległej stronie do poprzedniej, ponownie wpatrując się w światła. Nie zastanawiając się dłużej zbliżyłam się do niego, w ostatniej chwili stając metr przed maską samochodu, który gwałtownie zahamował.
            - Co ty kurwa robisz! – usłyszałam krzyk Louisa. – Złaź mi z drogi, Alison, albo cię rozjadę! – wrzasnął, widząc jak jego słowa nie przynoszą żadnego efektu. Serce waliło mi jak młot, kiedy uniosłam wzrok, aby spojrzeć na przyjaciela. Coś w jego oczach było nie tak. Dziwny obłęd, który się w nich czaił, przeszywał mnie na wskroś.
            Oddychałam ciężko i szybko, nie mogąc uspokoić oddechu. Buzowały we mnie wszystkie emocje. Przerażenie, niepokój. Czułam także adrenalinę, która dodała mi odwagi. Dzięki niej zdecydowałam się na prawdopodobnie podjęcie głupiej decyzji. Błyskawicznym ruchem otworzyłam drzwi pasażera, zajmując miejsce obok Louisa.
            Jego najwyraźniej niezbyt to obchodziło, gdyż jak tylko to zrobiłam, wcisnął pedał gazu, przejeżdżając skrzyżowanie na czerwonym świetle. Wiem, że to trwało najprawdopodobniej jedynie kilka sekund, jednak dla mnie ta chwila zdawała się przeciągać w minuty. Zacisnęłam powieki i zaczęłam gorączkowo krzyczeć:
            - Louis, zatrzymaj się! Błagam cię, Louis! Boję się, Lou – błagałam, czując jak łzy spływają mi po policzkach. Otworzyłam oczy, w samą porę, by zauważyć oślepiające mnie światła innego pojazdu, który był coraz bliżej nas. – Zabijesz nas! – wrzasnęłam z paniką.
            - Może ja chcę umrzeć?! – wrzasnął jeszcze głośniej niż ja w odpowiedzi. Jego ramiona zaczęły się trząść.
            Nagle zrobił gwałtowny ruch kierownicą, a samochodem szarpnęło. Usłyszałam głośny klakson, jednak zignorowałam go. Rozejrzałam się wokół, widząc, że mkniemy pustymi ulicami. Odetchnęłam głęboko, jednak nie odprężyłam się, ani na chwilę.
            - Zatrzymaj się – poleciłam twardym jak głaz głosem. Wciąż próbowałam dojść do siebie po tym, co się przed chwilą stało. Utkwiłam wzrok na drodze przed sobą, skupiając się na rytmie bicia swojego serca. Louis, ku mojemu zaskoczeniu, wykonał polecenie, zatrzymując samochód na poboczu.
            Wysiadł z niego, zatrzaskując mocno drzwi. Stanął z boku samochodu, opierając dłonie na masce, oddychając ciężko. Wysiadłam powoli i zbliżyłam się do niego ostrożnie. Ramiona Louisa wciąż drżały, kiedy położyłam na nich swoją dłoń.
            Gładziłam jego plecy, zbliżając się do niego coraz bardziej. Kiedy zdawało mi się, że uspokoił się chociaż trochę, pewnym lecz delikatnym ruchem przekręciłam go w swoją stronę, aby móc zobaczyć jego twarz. Nie pozwolił mi jednak na to, ponieważ wtulił swoje ciało w moje. Przez chwilę stałam zaskoczona, jednak po chwili objęłam go ramionami, szeptają do ucha uspokajające słowa. Czułam, że serce Louisa wali jak młot, a jego szybki oddech muskał skórę na mojej szyi.
            - Ciii, Lou, uspokój się, oddychaj… - szeptałam gładząc po włosach. Był w totalnej rozsypce. Bolał mnie ten widok. Czułam, że nie mogę mu pomóc. W jego oczach widziałam tylko ból. Ból, którego nie byłam w stanie zlikwidować. Nikt nie był.
            Po jakimś czasie, Louis niespodziewanie zrobił krok do tyłu, patrząc na mnie zaczerwienionymi od płaczu oczami. Serce zakuło mnie na widok jego zmęczonej, zapadniętej i przeszytej smutkiem twarzy.
            - Przepraszam, Jezu, przepraszam – szeptał gorączkowo, kręcąc głową, unosząc drżące dłonie do twarzy. – Nie chciałam zrobić ci krzywdy, Alison. Nie wiem co we mnie wstąpiło, przepraszam – wyszeptał robiąc krok w moją stronę. Dostrzegłam strach w jego oczach, kiedy niepewnie wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją z delikatnym, smutnym uśmiechem na twarzy.
            - Jest w porządku – wyszeptałam cichutko. – Chodź, wracamy do domu i tam spokojnie porozmawiamy – kiwnęłam głową w stronę samochodu, a Louis bez słowa puścił moją dłoń i ruszył w stronę samochodu. – Ja prowadzę, Louis – powiedziałam zanim zasiadł na miejscu kierowcy. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja uniosłam wysoko brwi, wstrzymując spojrzenie jego przeszywających tęczówek. W końcu chłopak odpuścił i zasiadł na miejscu pasażera.
            Odpaliłam pojazd i wyjechałam na drogę. Wiedziałam, że jutro będę musiała tu wrócić, aby zabrać swój samochód, który stał kilka ulic dalej.
            Zerknęłam na Louisa, który twarz miał zwróconą w stronę szyby i patrzał na migające światła latarni. Zauważyłam, że nerwowo bawi się dłońmi, a jego oddech jest nieregularny. Przymknęłam na moment oczy, opierając głowę na zagłówku. Nagle poczułam ogarniające mnie zmęczenie.
            Czułam, że zawodzę.

Ponownie.


Dodaję rozdział w terminie, uf! Mam nadzieję, ze się cieszycie. Tylko 17 komentarzy? Przepraszam, ale 17?:( Wcześniej bywało 30... Szkoda. Następny rozdział około 14 marca.
SERDECZNIE ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWE OPOWIADANIE!

18 komentarzy:

  1. Omg ale.... Wtf wgl... Biedny, nie radzi sobie z emocjami

    Juz czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Lou :'c tak mi go szkoda ... ale bohaterką okazała się Ali i ma plusa ode mnie + ! x rozdział fantastyczny ! rozpisałabym się lecz jestem zmęczona i moje zdania nie miałyby sensu xD jutro szkoła ugh fu ;-;
    ściskam @bielejewska x

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział!
    Uwielbiam to opowiadanie *^*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!! Płakałam się :'c biedny Louis ale całe szczęście że ma Alison :) Czekam na nexta xx
    @misia150

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to dobrze, że Danielle w porę zorientowała się, gdzie może znajdować się Louis. Gdyby Alison przybyła na miejsce parę minut później... Nawet nie chcę myśleć, w jakim charakterze byłby napisany kolejny rozdział.
    Alison wykazała się tym razem ogromną odwagą i determinacją. Cieszę się, że się nie poddała i do końca walczyła o przyjaciela. Mają ogromne szczęście, że mogą na siebie liczyć. Louis był po prostu w szoku, nie wiedział kompletnie, co robi. Wciąż nie pogodził się ze śmiercią ukochanej i takie są tego skutki. Miejmy nadzieję, że ta sytuacja już nigdy więcej się nie powtórzy, a Tomlinson będzie mógł kiedyś obudzić się bez tej całej otoczki towarzyszącego mu bólu i cierpienia. Trzymam za niego kciuki.
    Czekam na rozdział kolejny, duuużo weny. Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG tego sie na pewno nie spodziewałam ..... Rozdział jeden z moich ulubionych. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Urodziny Victorii musiały być dla Louisa jednym z najcięższych dni w roku. Uświadomił sobie, że jej przy nim nie ma i już nie wróci. To przykre uczucie. Nie dziwię się, że się załamał.
    Jak dobrze, że Danielle w porę zorientowała się gdzie może być. Mógł sobie zrobić krzywdę. W przypływie negatywnych i bolesnych emocji chciał umrzeć, ale gdyby coś się stało, żałowałby tego. Alison wykazała się odwagą, wyrozumiałością i spokojem. Chciałabym żeby ich relacje uleczyły ich dusze. Tego im trzeba.
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  8. O wow! Zaskoczenie. Nie spodziewałam się Louisa w takim... szale, amoku czy coś. W sumie dobrze że chociaż częściowo zapanował nad sobą. Cieszy mnie że Danielle zaufała Ali ;) Ciekawa jestem co wyniknie z rozmowy Louisa i Allison. Czekam na kolejne rozdziały i zapraszam tu: one-direction-half-a-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. tu powinno być sto razy więcej komentarzy!
    podobał mi się rozdział, w ogóle to przejeżdżanie na czerwonym świetle, by zginąć tak samo jak swoja ukochana dla mnie jest w pewien sposób..magiczne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow..:) podoba mi się..

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że Lou się odnalazł. Gdyby Ali się tam nie zjawiła, to rzeczywiście mógłby sobie coś zrobić. Skoro są urodziny Victorii, to nic dziwnego, że znów się załamał… Pewnie za dużo o niej myślał tego dnia. Ale mam nadzieję, że nigdy więcej nie będzie urządzał takich akcji, Rozumiem, że cierpi, ale niech pomyśli o przyjaciołach. Przecież oni martwią się o niego, a on ich rani zachowując się tak. Samobójstwo byłoby egoistyczne. Zaskoczyło mnie to, że Danielle jej zaufała, jeszcze niedawno była przeciw niej. Ale dobrze zrobiła, bo Alison dała radę. Ale co to za zmęczenie? Ej, ona prowadzi? Jeszcze sama spowoduje wypadek.

    OdpowiedzUsuń
  12. ojej nie próbuj to tylko kolejnego wypadku wprowadzać... nie wolno ci ;)
    rozdział świetny cieszę się, że Alison odnalazła Lou xx
    dooo następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  13. W sumie można było się spodziewać, że Louis zniknął właśnie dlatego, że jest jakiś istotny dzień związany z jego zmarłą ukochaną. Jak widać tak właśnie się stało. Gdy tylko Danielle przypomniała sobie o urodzinach Victorii, od razu pomyślałam, że Tomlinson po raz kolejny spadł na samo dno bezsilności i nie potrafi sobie poradzić z myślą, że zamiast iść do swojej dziewczyny z urodzinowym prezentem, może co najwyżej odwiedzić jej grób. Mnie też dziwiło, że Dani chciała, by to właśnie Ali odnalazła Louisa, ale chyba nawet ona dostrzegła, jak ogromna więź połączyła tę dwójkę. Przeraziło mnie, że chłopak pojechał właśnie w miejsce, gdzie zginęła Victoria. Od razu przyszło mi do głowy, że pewnie odtwarza w pamięci tamto wydarzenie i może nawet zapragnie zginąć na tej samej drodze... Jak widać byłam bardzo bliska prawdy. Naprawdę nie wiem co by się stało, gdyby Alison nie zareagowała tak błyskawicznie. Gdyby jakimś cudem nie przemówiła Louisowi do rozsądku... Mogliby oboje zginąć w tym samochodzie. Tak bardzo mi go szkoda, sama nie potrafię znieść myśli, że aż tak bardzo cierpi, mimo że minęło już trochę czasu... Na szczęście tym razem wszystko dobrze się skończyło.
    Jak dla mnie mistrzowski rozdział, najlepszy jak dotąd. Genialnie opisałaś tę końcową scenę, przekazałaś dokładnie te uczucia, które czytelnik powinien odczuwać.
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super, czekam na nn :D

    @julcia_mala_200

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej. ;) czekam z niecierpliwością na nowy rozdział! Widzę ze planowałam go na 14 a dziś już 17. Mam nadzieję że nic poważnego się nie stało i to tylko mapy poślizg ;D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział !!!1

    OdpowiedzUsuń