Rozdział 12

            - Alison, długo jeszcze? – krzyknął Louis, podczas gdy ja kończyłam robić makijaż.  Westchnęłam zirytowana i odkrzyknęłam:
            - Jeszcze minuta. – Wywróciłam oczami, jednak uśmiechnęłam się pod nosem. Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie. Danielle wraz z Liamem i Harrym wpadła na pomysł, żebyśmy wszyscy razem spędzili weekend. Ja i Louis ochoczo zgodziliśmy się na ten pomysł. Stwierdziliśmy, że spędzenie trochę czasu z przyjaciółmi dobrze nam zrobi. Ja stęskniłam się za Liamem i Niallem, a on za Danielle i Harrym.
            Dokończyłam wiązać włosy w warkocza i wyszłam z łazienki, ku uldze Louisa, który powoli zaczynał się niecierpliwić.
            - Było wstać pół godziny wcześniej – mruknął, chwytając swój plecak. Zaśmiałam się i powiedziałam:
            - Nie przesadzaj. Nie moja wina, że nie wiedziałam jakie wziąć ubrania. Wieki nie byłam na kempingu! – powiedziałam zakładając na ramiona swój plecach. Sapnęłam czując duży ciężar. Co ja tam do cholery włożyłam?
            Wyszliśmy z mieszkania, a Louis zamknął drzwi na klucz. Ruszyliśmy schodami w dół, zerkając co chwila na siebie i uśmiechając się jak dwójka idiotów. Czułam, że teraz będzie lepiej. Louis z dnia na dzień uśmiechał się coraz częściej i zdawało się, jakby cały czas, stopniowo, pozbywał się pewnego ciężaru jaki na nim ciążył. Teraz pozostawało mi mieć nadzieję, aby taki stan rzeczy pozostał już na zawsze.
            Pod blokiem, na parkingu stał już czekający na nas duży samochód, właściwie bus, z piątką przyjaciół w środku. Chwila, piątką? – pomyślałam i zmarszczyłam brwi.
            - Co tam robi Zayn? – spytałam, kiedy dostrzegłam siedzącego w środku mulata, który akurat mówił coś do Nialla.
            - Szczerze mówiąc nie wiem – powiedział Louis, wzruszając ramionami. – Nie masz nic przeciwko? – zwrócił się do mnie.
            - No coś ty! W sumie prawie go nie znam, więc to dobra okazja, aby to zmienić.
            - Racja – powiedział po czym otworzył bagażnik, wrzucając tam nasze torby. Wsiedliśmy do środka i zajęliśmy miejsca na samym tyle. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, a Harry, który siedział za kierownicą powiedział:
            - To co, gotowi na przygodę? – spytał z entuzjazmem w głosie, uśmiechając się i ukazując dołeczki w policzkach.  Po samochodzie rozległ się zbiorowy, entuzjastyczny okrzyk, a chłopak odpalił silnik. Włączył radio, wcisnął kilka przycisków, a z głośników wydobyły się ostre dźwięki głośnej gitary. Jak na zawołanie wszyscy powiedzieli:
            - Wyłącz to gówno!
            Harry słysząc te narzekania, westchnął zirytowany, podniósł dłonie w obronnym geście i powiedział:
            - Dobra już, dobra! – poddał się i przełączył stację.

 ***
            Po dwóch godzinach drogi, która z piątką chłopaków była bardzo wesoła, zajechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy z samochodu. Brak postoju dał o sobie znać, kiedy wszyscy z jękiem rozprostowaliśmy nasze kości.
            Wszyscy założyliśmy plecaki na ramiona i ruszyliśmy leśną drogą do miejsca, gdzie mieliśmy rozbić obozowisko. Szczerze mówiąc, zawsze lubiłam takie wypady. Pamiętam, że ostatni raz byłam na biwaku w wieku chyba siedmiu lat i od razu polubiłam obcowanie na łonie przyrody. Cieszyłam się, że teraz mam okazję to powtórzyć, tym bardziej w takim przyjaznym gronie.
            Kilka minut później doszliśmy na rozległą polanę, specjalnie dostosowaną do biwakowania. Wszyscy od razu wyciągnęli namioty i rozpoczęli walkę z nimi. Zerknęłam na Danielle, która stanęła obok mnie.
            - To co, bierzemy się za rozkładanie tego ustrojstwa? – spytała uśmiechając się szeroko. Przytaknęłam głową i ruszyłam za nią. Danielle wybrała miejsce obok namiotu Zayna, Louisa i Harry`ego.
            Szczerze mówiąc wcześniej miałam względem Danielle mieszane uczucia. Jednak od pamiętnego wieczoru, kiedy Louis zniknął, a Danielle zaufała mi, powoli zaczynałam zmieniać zdanie co do niej.
            Kilka minut i przekleństw później, nasz namiot stał dumnie rozłożony, podczas, gdy reszta chłopaków dalej się z nimi męczyła. Zaśmiałyśmy i przybiłyśmy sobie piątkę.
            - Dobrze wam idzie, chłopaki! – krzyknęłam w stronę Harry`ego, Louisa i Zayna, unosząc w górę kciuki. Cała trójka spojrzała na mnie z gniewem, nie odzywając się ani słowem, co spowodowało u mnie kolejny atak śmiechu.
            Wypakowałam część najważniejszych rzeczy z plecaka i ułożyłam w namiocie. Danielle wzięła ze mnie przykład i postanowiła zrobić to samo. Poczułam jak burczy mi w brzuchu, więc postanowiłam też wyciągnąć bułkę, którą przygotowałam sobie w domu. Czułam, że  chłopakom rozłożenie namiotów zajmie jeszcze trochę, więc spytałam się Danielle:
            - Może pójdziemy się rozejrzeć po okolicy? – zaproponowałam, wstając.
            - Hm, czemu nie – powiedziała Danielle uśmiechając się do mnie.
            Po drodze rozmawiałyśmy na różne, luźne tematy, śmiejąc się ze swoich opowieści. Wystarczyła tak naprawdę jedna rozmowa, abym bardziej polubiła Danielle. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wcześniejsze uprzedzenia wobec jej osoby poszły w zapomnienie. Była taką osobą, której nie dało się nie lubić.
            - Myliłam się co do ciebie – powiedziała niepewnie, jakby czytając mi w myślach. Zerknęłam na nią z ukosa, jednak dziewczyna była wpatrzona w swoje buty. Uśmiechnęłam się pod nosem i powiedziałam:
            - Ja co do ciebie też. Szczerze, na początku sądziłam, że jesteś zazdrosna o Louisa, albo jesteś po prostu chamską suką – powiedziałam, a Danielle zaśmiała się.
            - Ale nie jestem, prawda? – upewniła się z uśmiechem.
            - Oczywiście, że nie – parsknęłam śmiechem. – Zrozumiałam, że faktycznie po prostu troszczyłaś się o swojego przyjaciela.
            - Zawsze się o niego troszczyłam. Harry też. Ale żadne z nas nie potrafiło mu pomóc.  Wiesz jak to jest, patrzeć jak twój najlepszy przyjaciel cierpi, a ty nie możesz zrobić nic, aby pomóc? Nie ważne jak bardzo się starasz, nie jesteś w stanie mu pomóc. Nie możesz ulżyć mu w bólu jaki odczuwał. Tego się nie da opisać – szepnęła, markotniejąc nagle. – Czasami było z nim lepiej, ale ciemność prędzej czy później zawsze go pochłaniała. Doganiały go wspomnienia w których błądził… To go zgubiło – powiedziała, przygryzając wargę i mrugając powiekami, czując jak pieką ją oczy. – Nigdy nie będę w stanie ci wystarczająco podziękować i wyrazić to, jak bardzo wdzięczna ci jestem za to, że mu pomogłaś. Uratowałaś go – powiedziała, zatrzymując się, więc zrobiłam to samo, stojąc naprzeciw niej. Dziewczyna wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać. – Nie wiem w jaki sposób to zrobiłaś, ale najważniejsze, że ci się udało. Oboje z Harrym zauważyliśmy, że Louis się zmienił. Na lepsze. Małymi kroczkami, wraca do bycia dawnym Louisem – powiedziała cicho, a jej glos zadrżał. – Dziękuję za sprowadzenie mojego przyjaciela z powrotem – wyszeptała, uśmiechając się przez łzy, które podczas jej długiej wypowiedzi spłynęły jej po policzkach. Nie wiedząc kiedy, moje policzki także zrobiły się mokre. Dziewczyna nagle zrobiła coś, c0 kompletnie mnie zaskoczyło. Zrobiła krok naprzód, po czym przytuliła mnie mocno.
            Odwzajemniłam uścisk, biorąc głęboki, uspokajający oddech, czując jak kolejne łzy spływają mi po twarzy.
            - Nie ma za co – wyszeptałam.

 ***
            Kilka godzin później, kiedy zrobiło się ciemno, siedzieliśmy przy ognisku, wszyscy objedzeni kiełbaskami, wygodnie siedząc na śpiworach, które rozłożyliśmy na trawie. Zbliżała się północ, noc była chłodna, jednak ognisko dawało nam przyjemne ciepło. Każdy z nas miał obok siebie butelkę piwa, co chwila pociągając łyk. Chłopacy pili po trzeciej butelce, a my z Danielle kończyłyśmy dopiero drugą.
            Kiedy Niall dopił swoje piwo, spojrzał na butelkę, wylał resztkę alkoholu na trawę po czym powiedział:
            - Zagrajmy w prawda, czy wyzwanie! – uśmiechnął się szeroko. Jego pomysł spotkał się z entuzjazmem i wybuchami śmiechu.
            - Nieśmiertelne ‘prawda, czy wyzwanie’ – powiedział Liam - obejmując Danielle w pasie. – Przypominają mi się czasy liceum – zaśmiał się, a po chwili reszta mu zawtórowała.
            Turę rozpoczął Niall, jako osoba, która zaproponowała grę. Wylosował Danielle, która wybrała prawdę. Spotkało się to z narzekaniami chłopaków, którzy twierdzili, że musi wypić jeszcze jedno piwo, aby zrobiło się ciekawie.
            - Podobał ci się twój pierwszy pocałunek? – spytał Niall.
            - Ew, nie – jęknęła Danielle. – Jak to wspominam to robi mi się niedobrze. Dobra, moja kolej – powiedziała szybko, nie chcąc drążyć nieprzyjemnego dla niej tematu. Zakręciła butelką i tym razem wypadło na Harry`ego.
            - Prawda, czy wyzwanie? – spytała Danielle, z błyskiem w oku, u uśmiechając się podejrzliwie. Harry zmierzył ją wzrokiem, mrużąc swoje zielone oczy po czym powiedział pewnym siebie głosem.
            - Wyzwanie – uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach.
            - Wyzeruj piwo – powiedziała dziewczyna, rzucając mu butelkę, którą wyciągnęła z torby stojącej obok. Harry zaśmiał się i powiedział:
            - Oj słabo, słabo. – Reszta chłopaków zaraz mu zawtórowała, a Danielle wywróciła oczami. Harry otworzył otwieraczem butelkę  i wspomagany pokrzepiającymi pokrzykami chłopaków, zaczął opróżniać jej zawartość. Ku niezadowoleniu Danielle, udało mu się wykonać wyzwanie w dość szybkim czasie.
            Harry zakręcił i tym razem wypadło na mnie.
            - Wyzwanie – powiedziałam, zanim Harry zdążył zadać pytanie. Uśmiechnęłam się, a wszyscy zagwizdali w żarcie, chwaląc moją szybką decyzję.
            - Zapal sobie, moja droga – powiedział Styles, uśmiechając się podejrzliwie i podając mi coś, co wyglądem przypominało mi papierosa. Przyjrzałam się uważnie po czym stwierdziłam że to skręt.
            - Marihuana? – spytałam, unosząc brwi.
            - Czemu nic nie mówiłeś, że masz? – spytał Zayn.
            - Czekałem na odpowiedni moment – zaśmiał się Harry. – To jak, palisz? – spytał unosząc brwi. Jeśli myślał, że odmówię, musiał być w dużym szoku, kiedy chwyciłam zapalniczkę, którą także mi podał i odpaliłam skręta. To nie był pierwszy raz, kiedy to robiłam, więc nie miałam zbyt dużych oporów.
            - No, no, tego się nie spodziewałem – powiedział Harry, śmiejąc się i posyłając mi przyjazny uśmiech.
            - Jestem pełna niespodzianek – wzruszyłam ramionami. Zakręciłam butelkę, która wskazała Louisa, który wybrał wyzwanie. Zgapiłam wyzwanie po Harrym i także kazałam mu zapalić skręta. Zrobił to bez najmniejszego problemu i uśmiechnął się do mnie szeroko.
            Szybko zarówno mi, jak i Louisowi zrobiło się bardzo wesoło. Cały czas chichotałam jak kretynka i wszystko wydawało mi się 100 razy śmieszniejsze niż w rzeczywistości było. Kiedy Louis zakręcił, butelka znów wskazała na mnie.
            - Prawda, czy wyzwanie? – spytał.
            - Wyzwanie – powiedziałam ponownie.
            - Pocałuj Zayna – powiedział, uśmiechając się szeroko, wyraźnie zadowolony z siebie. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, i czując na sobie spojrzenie mulata, spojrzałam na niego. Malik obserwował mnie uważnie, nie wiedząc jaka może być moja reakcja.

           ***
7 komentarzy? Ej no, kochani:( Ja wiem, że wcześniej dodawałam rozdziały dość rzadko, ale nie sądziłam, że straciłam większość swoich czytelników. Halo, czyta to opowiadanie ktoś jeszcze oprócz tej siódemki, której jestem dozgonnie wdzięczna za komentarze? Dajcie o sobie znać. Proszę.
Co sądzicie o rozdziale? Jeszcze tylko jeden i epilog. Szybko zleciało, co? Następny rozdział najpóźniej 27 kwietnia. 

15 komentarzy:

  1. Cieszę się z roZdziału. Wyszedł ci świetnie x
    Bardzo wesoły i przyjaźnie dziś
    Jak fajnie że między dziewczynami jest w porządku!
    Ciekawe czy to zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział, ale to zakończenie... Juz nie mogę się doczekać co będzie dalej :) a co do czytelników: nie liczy się ilość, a jakość hah x

    @chasing_cloud

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł z takim wypadem był naprawdę świetny. Szczególnie teraz, w takich okolicznościach i po tych wszystkich smutnych wydarzeniach. Poza tym, to kolejna okazja do tego, by pobyć razem i poznać lepiej chłopaków, a już szczególnie Zayna, z którym Alison miała niewiele do czynienia. Prawda czy wyzwanie to chyba jedna z najczęstszych biwakowych gier zaraz po butelce, tak myślę. Ale to już taka tradycja. Nie powiem, trochę mnie zdziwiło, że Alison przyjęła wyzwanie Harry'ego i zapaliła tego skręta. Ale czy Louis się dobrze czuje z tym pocałowaniem Malika? Skończyłaś w takim momencie, że teraz nic nie wiadomo. Jestem ciekawa decyzji dziewczyny. Czekam na rozdział kolejny, dużo weny życzę. Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden i epilog? Tak bez uprzedzenia? Ech... No trudno, wszystko co dobre szybko się kończy... Podoba mi się ten rozdział, jest taki długi i porządny (to jakoś dziwnie brzmi, ale co tam). Bardzo fajna jest szczera rozmowa z Danielle. No i nieśmiertelna prawda czy wyzwanie... I podwójny zonk-skręt i całowanie Zayna... Czekam z niecierpliwością na ostatni rozdział i nie ukrywam że mam nadzieję na coś ciekawego... Tym bardziej że Louis i Allison wydają się dla siebie stworzeni i chciałabym żeby było między nimi coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. oj szkoda że już tak niedługo koniec :c
    świetny rozdział :)
    najlepsza końcówka hihi
    czekam na kolejny xx
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rodział! nie komentuję niestety za często, bo każdą wolną chwilę poświęcam niestety na naukę do testów gimnazjalnych :(
    szkoda, że jeszcze tylko jeden rodział, epilog i koniec, no ale cóż, na szczęście piszesz jeszcze inne opowiadania! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam, czytam! Powinnaś troszkę częściej dodawać rozdziały to na pewno się rozruszaja xd

    OdpowiedzUsuń
  8. No chyba sobie żartujesz? Nie możesz tak szybko zakończyć tego opowiadania. Jesteś podła. ;/ ;cc Niedobra, bleeeee... ;c Cieszę się, że z Lou już jest lepiej i udało im się tak przyjemnie spędzić biwak. Co prawda nie spodobało mi się wyzwanie,które Harry jej dał, no, ale tak to świetnie. ;** Bardzo dobrze, że polubiła się z Danielle. Przyjaciółka też jej się przyda. Przecież przy tylu facetach, sama, to ona w końcu by zwariowała. :D Hahaha, a co teraz zrobi? Pocałuje Zayna? :D Ciekawe, czy jest tak odważna. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda że niedługo koniec bo bardzo lubię to opowiadanie :"c no ale mówi się trudno a co do rozdziału to jest cudowny *.*
    @misia150

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietne, ale czemu to ff jest takie krotkie?? :<

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział jak zawsze ;* czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  12. Co? Why? O co kaman? Dlaczego Alison ma niby pocałować Zayna? No weź. Wcale, a wcale mi się to nie podoba.

    Cieszę się, ze Alison i Daniell się tak dobrze dogadują. To prawda, że pierwsze wrażenie często bywa mylne i tak też było w tym przypadku. Po prostu nie zawsze ludzie okazują się być takimi jakimi wydają się być na początku. Nosimy wiele masek by ukryć nasz ból i troskę, która teraz też jest uważana za słabości, że nie dajemy się poznać od tej lepszej strony. Ale dobrze, że w przypadku dziewczyn to nieporozumienie nie przekształciło się w nic większego, jak np. nienawiść.

    "Wyłącz to gówno." Jako kierowca to ja zazwyczaj słyszę taki teks. Współczucia Hazz, współczucia. jak tutaj edukować muzycznie świat? No jak?

    Pozdrawiam i życzę weny!

    M.K

    http://last-direction.blogspot.com
    http://feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak czytałam ten rozdział to szczerze mówiąc aż się rozmarzyłam. Głównie dlatego, że już całe wieki nie spałam pod namiotem, a na takim prawdziwym kempingu nigdy nie byłam - bywało się na ogniskach, spędzało noce pod namiotem, ale to jednak nie to samo, co kilkanaście godzin na takim cudownym odludziu. Danielle i chłopcy mieli genialny pomysł, naprawdę. Alison i Louis, bo ciężkich przejściach w ostatnich dniach, na pewno potrzebowali czegoś takiego. Z uśmiechem na ustach czytałam o kolejnych scenach, cieszyłam się beztroską atmosferą, bohaterowie ciągle się śmiali i żartowali... Na dodatek wydaje mi się, że między Ali a Dani zawiązała się nić sympatii, może nawet zostaną przyjaciółkami :)
    Nie ma to jak nieśmiertelna gra w prawda czy wyzwanie XDD Ja generalnie unikam takich zabaw, bo wolę nie ryzykować XD W każdym razie końcówka mnie dosłownie powaliła. Co też temu Louisowi do głowy strzeliło? Oczywiście jestem przekonana, że Alison bez wahania pocałuje Zayna, chociaż prawie go nie zna. Grunt to dobra zabawa, wzięli sobie tak naprawdę wolne od szarej rzeczywistości, więc można sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa.
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  14. BOOSKIEE*.* uwielbiam twój blog, a ten rozdział to po prostu cudoo... czekam z niecierpliwością na nexta i proszę nie pisz jeszcze epilogu;) Zapraszam do siebie----> Opowiadanie-o-one-direction69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń